Przedstawiciele trzech największych partii przekonują, że to priorytet ich polityki edukacyjnej. "Gdyby decyzja należała do mnie, to podpisuję się pod tym rozwiązaniem nawet dziś" - przekonywał na piątkowym spotkaniu z dziennikarzami minister edukacji Ryszard Legutko. Jego zastępca i partyjny kolega Sławomir Kłosowski dodaje, że PiS ma już gotowy projekt zmiany ustawy oświatowej. Ze znalezieniem większości przyszłym Sejmie nie powinno być żadnego problemu. "W tej chwili to najważniejsza i najpilniejsza zmiana, jakiej wymaga polski system edukacji" - przekonuje posłanka PO Krystyna Szumilas.

Reklama

"Nie wiem, jaka jest determinacja PiS w tej sprawie, ale w LiD jest bardzo duża. Przypomnę, że to lewica pierwsza mówiła o potrzebie obniżenia wieku rozpoczęcia nauki w szkołach" - podkreśla Marek Borowski, koordynator programu lewicowej koalicji.

Dlaczego ta zmiana jest tak istotna, że łączy nawet partie z dwóch różnych biegunów sceny politycznej? Nasi rozmówcy zgodnie podkreślają, że chodzi o wyrównanie szans edukacyjnych. Im wcześniej dziecko trafi do przedszkola, a potem szkoły, tym łatwiej przychodzi mu nauka. Po za tym dzieci przebywające w środowisku rówieśników lepiej się rozwijają. Na wsi, gdzie do przedszkoli uczęszcza zaledwie co trzecie dziecko, nauczyciele alarmują, że do klas pierwszych trafiają dzieci na poziomie rozwoju czterolatka.

Krystyna Szumilas wyjaśnia, dlaczego te zmiany należy przeprowadzić właśnie teraz. "Przez przedszkola i szkoły przechodzi właśnie fala niżu demograficznego, równocześnie rodzi się coraz więcej dzieci, dlatego teraz będzie to prostsze choćby ze względów logistycznych" - mówi posłanka PO. I przypomina, że Polska dostała bardzo dużo pieniędzy na rozwój przedszkoli z unijnej kasy, które trzeba wykorzystać.

Reklama

Propozycja PO i PiS jest taka, aby w przyszłym roku szkolnym do zerówek poszli sześciolatkowie i ci pięciolatkowie, którzy urodzili się w pierwszej połowie roku. W kolejnym roku ta grupa poszłaby do pierwszej klasy, a do zerówek pozostała część, wtedy już sześciolatków, i pięciolatkowie. Z kolei LiD chce pozostawić ten wybór rodzicom, którzy mogliby skonsultować decyzję z psychologiem.

W ubiegłym roku Akademia Świętokrzyska przeprowadziła badania, których celem była ocena przygotowania dzieci sześcioletnich do podjęcia edukacji szkolnej. Eksperci sprawdzili m.in. rozwój fizyczny, umysłowy oraz społeczno-emocjonalny blisko 70 tys. sześciolatków. Prawie wszystkie przebadane dzieci osiągnęły pełną dojrzałość społeczną i emocjonalną do podjęcia roli ucznia - czytamy w wynikach badań.





Reklama

Jak jest w Europie?
Polska ze swoim systemem edukacji jest w Europie reliktem przeszłości. W większości krajów dzieci zaczynają się uczyć w szkole jako sześciolatki. Tak jest m.in. w Austrii, Belgii, Francji, Grecji, Hiszpanii, Irlandii, Niemczech czy we Włoszech. Bywają też bardziej radykalne rozwiązania. Np. w Luksemburgu dzieci rozpoczynają obowiązkową edukację już w czwartym roku życia (z tym że najpierw mają dwa lata obowiązkowego przedszkola, a potem zaczyna się szkoła podstawowa).

Z kolei w Portugalii specjalna ustawa o wychowaniu przedszkolnym zakłada, że dzieci chodzą do przedszkola od trzeciego do piątego roku życia. Nie jest ono obowiązkowe, ale wszystkie dzieci mają w nim zagwarantowane miejsce. Brytyjczycy w szkolnych ławach sadzają już pięciolatków. Brytyjska szkoła nie przypomina jednak naszej, lecz bardziej edukacyjne przedszkole. W Holandii w szkołach podstawowych uczą się dzieci w wieku od 4 do 12 lat. Wprawdzie nauka jest obowiązkowa od 5 lat, ale prawie wszystkie dzieci w wieku lat 4 chodzą na zajęcia do klasy przygotowawczej.