Najnowsze dane Głównego Urzędu Statystycznego za wrzesień są niepokojące. W ciągu miesiąca pszenica podrożała aż o jedną czwartą, więcej kosztuje również mleko. Te podwyżki przekładają się na to, ile płacimy za niemal wszystkie produkty spożywcze: pieczywo, mąka, tłuszcze zwierzęce, mięso, a także jogurty, sery i jaja są dużo droższe niż w wakacje. Przetwórcy i konsumenci załamują ręce.

"Mąka typu 750, czyli ta najbardziej typowa, z której produkujemy zwykły biały chleb, jeszcze niedawno kosztowała 70 groszy za kilogram, teraz jest o 50 groszy droższa" - mówi Jarosław Pieprzyca, właściciel jednej z lubelskich piekarni. Miesiąc temu 600-gramowy chleb baltonowski kosztował u niego 1,30 zł, a teraz już 1,60.
Niezadowoleni są także mleczarze. "Teraz za mleko płacimy prawie dwa razy więcej niż przed trzema miesiącami. Producenci czują, że popyt jest ogromny, dlatego podbijają ceny" - mówi Andrzej Syrwid, prezes mleczarni "Polmlek” z Lidzbarka Warmińskiego. "Koszt wyprodukowania litra mleka wynosi 75 gr, a nam sprzedają za 1,5 zł" - dodaje.

Jadwiga Rothkaehl, prezes Stowarzyszenia Młynarzy RP mówi, że w przetwórstwie zbożowym i mlecznym każdy grosz się liczy. "Zauważmy jak masowe są to obroty. Średniej wielkości młyn potrafi w ciągu doby przerobić 300 ton ziarna. Każda, nawet groszowa podwyżka, wpływa na cenę chleba" - mówi.

Najbardziej cierpią jednak konsumenci. "Jest tragicznie. Dzisiejsze ceny to horror. Podrożało prawie wszystko" - mówi Małgorzata Koziak, właścicielka sklepu spożywczego w Giżycku. Ale i tak w mniejszych miastach żywność jest tańsza niż np. w Warszawie. U Małgorzaty Koziak "Masło Extra" kosztuje 3,90 zł, a w stołecznym sklepie osiedlowym - 4,85 zł. Za litr dwuprocentowego mleka „Łaciate” w Giżycku zapłacimy 2 zł, a w Warszawie 2,75 zł.

Wpływ na wzrost cen żywności u nas ma również sytuacja na rynkach światowych. "Zbiory u dwóch największych dostawców zboża, w Australii i Stanach Zjednoczonych z powodu suszy, były w tym roku fatalne" - tłumaczy Wojciech Matysiak, ekonomista BGŻ.

Z drugiej strony, popyt na nasze produkty żywnościowe rośnie w zaskakującym tempie. "Nie trzeba daleko szukać. W Niemczech u naszego głównego partnera handlowego cena masła przez miesiąc wzrosła o 60 proc., mleka o 22 proc. To spowodowało, że chętnie kupują polskie tańsze produkty" - dodaje dr Krystyna Świetlik z Instytutu Ekonomii Gospodarki Żywności.

Jednak także bardziej odległe kraje mają wpływ na polski rynek. "Nawet trudno sobie wyobrazić, jak wielkie ilości światowych produktów żywnościowych pochłaniają takie kraje jak Chiny czy Indie" - dodaje Wanda Chmielewska-Gil z Fundacji Programów Pomocy dla Rolnictwa.

Niestety, tendencja wzrostowa utrzyma się jeszcze długo. "W najbliższych miesiącach możemy spodziewać się tylko jednego, ciągłych podwyżek" - mówi Matysiak. To wpłynie przede wszystkim na nasze portfele. "Wzrost cen odczuje każdy z nas. Ciągle, mimo wyższych zarobków, na żywność i mieszkanie wydajemy ponad połowę tego, co zarobimy" - dodaje.














Reklama