Egipt - jeden z najbardziej popularnych krajów, do których wyjeżdżają Polacy. Jednak jeśli chcemy dowiedzieć się czegoś ze strony internetowej polskiej ambasady w tym kraju, musimy... znać arabski. Nie znasz? A co to ambasadora obchodzi.
To samo na stronach francuskiej placówki. Wszystkie opcje w menu są tylko w obcym języku. Chcesz coś przeczytać? Kup słownik.
Na stronach ambasad brakuje świeżych informacji. Tak, jakby od roku nic się nie wydarzyło. Weźmy na przykład naszą placówkę w Chinach. Według naszej ambasady życie w Polsce zamarło w listopadzie 2005 roku. W jeszcze lepszym nastroju są pracownicy polskiej placówki w Angoli. Zapomnieli aktualizować stronę już w 2004 roku!
Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie poczuwa się do odpowiedzialności. "Za strony odpowiadają ambasadorowie" - mówi Andrzej Sadoś, rzecznik MSZ. Obiecuje jednak, że wkrótce ministerstwo poprosi nasze placówki, by wreszcie zaczęły poważnie traktować internet. Trudno przecież wymagać od turystów, by uczyli się arabskiego, zanim wejdą na stronę ambasady. "Teraz jest XXI wiek. Internet to podstawowe źródło informacji. Dlatego skłonimy naszych kolegów, by jak najszybciej poprawili strony" - mówi Sadoś.
Ciekawe, czy MSZ dotrzyma słowa. Sprawdzimy za jakiś czas.
Międzynarodowy skandal! Strony internetowe polskich ambasad są nieczytelne, pełne starych wiadomości sprzed kilku lat. Na wielu nie ma informacji po polsku! I co najciekawsze - MSZ nie czuje się za to odpowiedzialne!
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama