p

Marcin Król*

Republikanizm jako słowo klucz

Co pewien czas w życiu publicznym pojawiają się słowa klucze, które mają otwierać nowe drzwi do nowych terytoriów. Jednakże często stają się tylko hasłami, które mają raczej emocjonalny niż merytoryczny charakter. Dlatego warto przyjrzeć się nie tylko ich treści, ale także temu, jak i po co są używane. Od kilku lat w Polsce wśród intelektualistów, a od niedawna również wśród polityków modne stało się pojęcie "republikanizmu". Czy jedni i drudzy mają to samo na myśli? Czy raczej - jak sądzę - republikanizm stał się takim słowem kluczem, które raczej zamyka niż otwiera?

Przyjrzyjmy się dwóm przypadkom: intelektualisty i polityka posługujących się tym pojęciem. Pierwszy to Ryszard Legutko, który w książce "Oblicza demokracji" (2002) poświęca związkom demokracji z republikanizmem cały rozdział. Z żalem stwierdza, że "idea demokracji wyparła ideę republiki, ponieważ była bliższa nastrojom nowych czasów". Legutko nie ma wielkich nadziei na odrodzenie republikanizmu, jednak po jego ewentualnym wpływie spodziewa się bardzo wiele. "Dzisiejszy republikanizm to coś więcej niż odrodzenie pojęcia cnoty. Stanowi on także próbę odbudowania klasycznego pojęcia polityki, które zostało zapoznane w wyniku dominacji myślenia liberalno-demokratycznego". Chodzi o przywrócenie takich pojęć jak logika władzy, "obowiązki z tym związane, nakazy, zwierzchność i posłuszeństwo, honor i oddanie [...]. Republikanizm współczesny powoli wprowadza te pojęcia i tę problematykę w sferę zainteresowań teoretyków polityki".

Wprawdzie Ryszard Legutko nie projektuje odnowy czy przywrócenia republikanizmu w Polsce, ale republikanizm oznacza dla niego przede wszystkim przywrócenie tego, co zniszczył liberalizm. Demokrację traktuje znacznie łagodniej, stwierdza bowiem jednoznacznie, że jest to ustrój nie do zastąpienia, chociaż i jej republikańska korekta mogłaby pomóc. Rady Legutki nie są skierowane do polityków, bo w 2002 roku nie było takiej sytuacji, w której republikanizm można by przywrócić do życia.

Jednak w 2006 roku okazało się, że sytuacja polityczna zaczęła sprzyjać republikanizmowi. Piszą o tym nie tylko tenże Ryszard Legutko czy Zdzisław Krasnodębski, ale pojawia się interesujący dla nas ogromnie przypadek polityka rządzącej partii, który w przemówieniu wygłoszonym na kongresie tej partii 4 czerwca 2006 mówił na ten temat wprost. Otóż Jarosław Kaczyński użył w swoim długim i powszechnie znanym wystąpieniu sformułowania, że Polsce potrzeba "autentycznego republikanizmu, głęboko osadzonego w naszej tradycji".

Reklama

Polityk przejął zatem słowo klucz. Co ma ono znaczyć? Spróbujemy to wyjaśnić, ale najpierw powiedzmy jedno: republikanizm we współczesnej frazeologii politycznej (nie w filozofii politycznej) jest sposobem na pejoratywne potraktowanie liberalizmu. Przez pewien czas podobnym słowem kluczem było przeciwstawienie Polski "solidarnej" Polsce "liberalnej". Kiedy okazało się, że nie jest to przeciwstawienie możliwe do zaakceptowania i kiedy w wielu tekstach pokazano, że te dwie Polski mogą współistnieć, zaczęto sięgać po bardziej enigmatyczne pojęcie republikanizmu. Czynią to równolegle intelektualiści i politycy. Zapewne nie zawsze idą ręka w rękę, ale intencje mają podobne. Zmusza nas to do postawienia pytania o treść i sens republikanizmu nie tylko we współczesnej polskiej debacie, ale generalnie - w filozofii politycznej.

Rzut oka na historię

Wzorem Benjamina Constanta, który porównywał wolność starożytnych i nowożytnych, porównajmy ideę republikanizmu u starożytnych i nowożytnych. Różniły się one od siebie bardzo poważnie. Przede wszystkim u starożytnych była to wizja republiki, w której nie funkcjonowały ani prawa człowieka, ani żadne formy demokracji. Dominującą ideę dobra wspólnego mieli realizować ludzie z natury wyposażeni w cnoty publiczne. Stąd nawet tak zwana demokracja ateńska nie była demokracją, lecz formą ustroju łączącego arystokrację z republiką. Dobro wspólne jest wedle Platona czy Arystotelesa zbyt trudne do osiągnięcia, by jego realizowaniem mogli się zajmować wszyscy uprawnieni obywatele.

Cnota jest cechą zbyt rzadką, by można było o jej posiadaniu decydować w wyborach powszechnych. Cnota nie jest również cechą dziedziczną, dlatego republiką rządzić mogą tylko ci, którzy wykazali się rozumieniem, czym jest cnota publiczna. Rządzący republiką mają zapewnić bezpieczeństwo i dobrobyt reszcie obywateli, ale nie wspomina się o indywidualnej wolności lub upodobaniach obywateli. Dobro wspólne to dobro republiki jako całości, a nie dobro poszczególnych jednostek.

Od "Rozważań" Machiavellego pojawia się nowe rozumienie republiki, które potem będzie podlegało kolejnym przemianom we włoskich księstwach, w trakcie rewolucji angielskiej, u niektórych teoretyków oświecenia i rewolucji francuskiej, by ostateczną formę osiągnąć w końcu XVIII wieku w Stanach Zjednoczonych.

Na tym tle interesujący i ważny był przypadek polskiej myśli republikańskiej czy raczej polskiej praktyki republikańskiej, która była zdecydowanie nowożytna i wyprzedzała wiele projektów wprowadzonych potem przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych. W polskim republikanizmie XVI i części XVII wieku mamy zupełnie nowe elementy: domaganie się bardzo silnych gwarancji wolności indywidualnych, nacisk na partycypację w podejmowaniu decyzji oraz zalążki systemu parlamentarnego. Natomiast mniej pewne jest to, że polski system polityczny był demokracją czy też demokracją szlachecką.

Polska praktyka republikanizmu zarazem pokazuje słabe strony tej myśli i formy politycznej w czasach nowożytnych. Od tak prostych zagadnień jak problem rozmiaru kraju, w którym wprowadzany jest republikanizm, po słabość władzy centralnej, która na skutek zarówno wolności indywidualnych, jak i wymogu partycypacji nie potrafiła skutecznie poradzić sobie z zagrożeniem zewnętrznym. Te właśnie problemy będą nękały późniejszą praktykę i myśl republikańską na świecie i w końcu doprowadzą do jej marginalizacji, chociaż nie do upadku.

Pytanie podstawowe, które stawia wielu historyków filozofii politycznej, brzmi bowiem następująco: jak połączyć republikańską ideę partycypacji i dobra wspólnego z nowożytną (liberalną) ideą praw człowieka. Obie wydają się nam równie ważne, ale ich współistnienie nieuchronnie prowadzi do konfliktów.

Republikanizm amerykański końca XVIII wieku korzystał także z polskich doświadczeń, jednak dla amerykańskich myślicieli republikańskich najważniejsza była intelektualna tradycja wywodząca się od Machiavellego. U Jamesa Madisona nie ma już śladu rozważań na temat cnót republikańskich, a republikanizm staje się raczej lekarstwem na wady, które mogłyby uczynić wspólne życie wolnych ludzi niemożliwym. I dlatego możemy powiedzieć, że nowożytna praktyka republikańska rozpoczyna się od umiarkowanego pesymizmu, mądrego pesymizmu Madisona.

Nowoczesna republika, jak pisał Madison, musi brać pod uwagę fakt, że zawsze będą istniały trwałe "fakcje", czyli - później - partie polityczne, a zatem zgoda co do wizji dobra wspólnego narzuconej przez "arystokrację cnoty" jest w nowoczesnej republice niemożliwa do osiągnięcia, ponieważ może prowadzić do bardzo poważnych zagrożeń wolności jednostki.

W okresie rozwoju zarówno demokracji, jak i liberalizmu praktyczna realizacja wymagań nowożytnego republikanizmu stawała się coraz trudniejsza. Podejmowano jednak próby utrzymania lub też wprowadzenia nie tylko instytucji republikańskich, ale i całego ustroju republikańskiego. Kończyły się one na ogół niepowodzeniem, chociaż niekoniecznie całkowitym.

Najbardziej stanowczym zwolennikiem ustroju republikańskiego był przez cały wiek XIX (i w gruncie rzeczy do dzisiaj pozostaje) Kościół katolicki, który jednak nigdy nie używał w oficjalnych wypowiedziach terminu "republikański". Wiąże się z tym pewien paradoks, gdyż pierwsze próby nowoczesnego republikanizmu zmierzały właśnie do uwolnienia ustroju politycznego od legitymizacji religijnej. Jednak republikanizm katolicki polega przede wszystkim na odrzuceniu liberalizmu oraz demokracji, czy raczej idei walki politycznej motywowanej ideologicznie.

Skoro dla Kościoła najważniejsze jest dobro wspólne, to wszelka walka ideologiczna jest nie do przyjęcia. Dobro wspólne wyznaczają wartości moralne zakorzenione w religii. Kościół - zapewne nie rozumiejąc świeckiego republikanizmu - przez pewien czas posługiwał się terminami takimi jak "solidaryzm" czy "korporacjonizm", ale chodziło w istocie o rozmaite odmiany republikanizmu. I obecnie Kościół jest zwolennikiem ruchów wspólnotowych, a wśród myślicieli republikańskich jest wielu katolików.

Na innej zupełnie zasadzie tendencja republikańska rozwijała się w XIX wieku we Francji, gdzie idea republiki była zdecydowanie antyliberalna, ale równocześnie republika została utożsamiona z państwem zgodnie z napoleońską tradycją. Republikanizm francuski, który także obecnie odgrywa bardzo istotną rolę w polityce wewnętrznej Francji, ale wpływa również na przykład na negatywny stosunek wielu Francuzów do Unii Europejskiej, nie ma już wiele wspólnego ze współczesną republikańską myślą polityczną.

Republikanizm zatem stanowi pewną, radykalną wersję demokracji, ale jest bez wątpienia trudny do pogodzenia z liberalizmem, zwłaszcza z liberalizmem, który główny nacisk kładzie na prywatną wolność jednostki. Akcentowanie tej wolności nieuchronnie prowadzi bowiem do lekceważenia lub po prostu pomijania kwestii partycypacji w sferze publicznej, zaś w radykalnych przypadkach może prowadzić do przekonania, że udział w sferze publicznej lub jej dominacja nad sferą prywatną stanowią zagrożenie nie tylko dla wolności jednostki, ale wręcz zagrożenie ideologiczne dla współczesnego państwa.

Współczesna filozofia republikańska

Zdaniem wielu filozofów politycznych, najwybitniejszą przedstawicielką współczesnej myśli republikańskiej jest Hannah Arendt. Jednak republikanizm Arendt ma specyficzny charakter, tak jak cała jej myśl. Jest to republikanizm, w którym polityka odgrywa wprawdzie rolę centralną, ale też Arendt nie sądzi, że polityka powinna dominować nad innymi ludzkimi zachowaniami. Wolność od polityki, jakiej pragnął Benjamin Constant, jest dla Arendt konieczną cechą każdego wolnego społeczeństwa. Polityka stanowi jedynie najwyższą formę realizacji człowieczeństwa, ale to wcale nie oznacza, że wszyscy mamy się - jak w dawnej republice - angażować w sferę publiczną. Republikanizm jest dla Arendt kwestią wyboru jednostkowego, a nie rozwiązaniem ustrojowym. Takie stanowisko wynika z dwu przesłanek. Po pierwsze Arendt wie doskonale, że demokracja liberalna w realnej perspektywie czasowej będzie ustrojem dominującym, a po drugie wie również, że takie powroty do republikanizmu jak rewolucja węgierska 1956 roku i system rad, jaki wtedy powstał (o którym pisała), czy "Solidarność" 1980-1981, o której już niestety pisać nie mogła, to wspaniałe, ale tylko chwilowe powroty republikanizmu.

Poza Hannah Arendt najwybitniejszym współczesnym zwolennikiem ustroju republikańskiego jest Philip Pettit, profesor Princeton i autor znakomitej, wydanej w 1997 roku książki "Republicanism: A Theory of Freedom and Government". Pettit jest jednym z wielu myślicieli (chociaż być może najwybitniejszym), którzy przyszłość demokracji upatrują w jej przekształceniu w kierunku republikańskim, to znaczy w radykalnym przesunięciu ciężaru demokracji w kierunku uczestnictwa i debaty. Taka republikańska demokracja (niektórzy używają odmiennego terminu "deliberatywna") miałaby uratować demokratyczne ustroje od degeneracji w rządy elity i ekspertów.

W Polsce są także zwolennicy filozofii politycznej republikanizmu. Pozwolę sobie wymienić tu nazwisko Pawła Śpiewaka - bezczelnie - swoje własne oraz naszych coraz liczniejszych uczniów. Jednak nasze wysiłki nie mają nic wspólnego z domniemaniem, że w Polsce istnieje żywa tradycja republikanizmu lub że Polska jest krajem republikańskim. Obie te tezy są nieprawdziwe, chociaż ostatnio stały się nieoczekiwanie popularne.

"Polski republikanizm" dzisiaj

Powróćmy teraz do tego, co Jarosław Kaczyński nazwał "autentycznym republikanizmem, głęboko osadzonym w naszej tradycji" i do tekstów publicystycznych, jakie powstają na temat współczesnego polskiego republikanizmu albo lansują postulat utworzenia czy przywrócenia "Polski republikańskiej". Lektura tych tekstów prowadzi do wniosku, że chodzi, po pierwsze, o wspólnotową raczej niż indywidualistyczną tradycję, po drugie, o moralny wymiar polityki, czyli o "cnotę" i, po trzecie, o jakąś trwałą formę patriotyzmu odróżniającą polskie społeczeństwo od innych współczesnych społeczeństw. Z niektórymi spośród tych tez rozprawił się już skutecznie Andrzej Waśkiewicz w tekście zamieszczonym w "Europie" nr 49 z 7 grudnia ub.r. Waśkiewicz słusznie nie dostrzega żadnych tendencji republikańskich w polskim społeczeństwie, dostrzega za to tendencje liberalne i indywidualistyczne.

Bardziej teoretyczne, ale również bardzo interesujące podejście do problemu prezentuje Andrzej Walicki, który w rozmowie opublikowanej w tygodniku "Wprost" 10 lutego br. wyrażał się na temat tendencji republikańskich bez wahania. Tak oto odpowiada na pytanie o ewentualną tożsamość republikanizmu i liberalizmu: "Różnica jest kolosalna. Liberalizm to koncepcja wolności jednostki, którą należy chronić także przed despotyzmem społeczeństwa, przed presją społeczną i konformizmem. Zaś w republikanizmie podmiotem wolności jest zbiorowość. Nie jednostka, lecz zbiorowość. Jeżeli postanowimy uciskać sami siebie, to wszystko jest w porządku, ponieważ sami ten rząd wybraliśmy i w nim odnajdujemy istotną część własnej tożsamości. [...] Zwolennicy prymatu dobra wspólnego mówią wszak, że wolności indywidualnej nie należy absolutyzować. Tutaj właśnie widać, że tradycja republikańska jest znacznie bardziej kolektywistyczna, a więc zakłada, że to podmiotowi zbiorowemu można przypisać atrybut wolności". Walicki prezentuje stanowisko silnie liberalne i chyba przesadnie przeciwstawia republikanizm liberalizmowi, a to dlatego, że przyjmuje klasyczny model republikanizmu. Tymczasem we współczesnej filozofii politycznej, jak widzieliśmy, trwają interesujące próby pogodzenia liberalizmu z republikanizmem.

Jednak Walicki ma rację, jeżeli jego opis odnieść do sytuacji w Polsce. Bo przecież ujawnia on argumenty czy tylko niekoniecznie uświadamiane zaplecze intelektualne tych, którzy mówią o "nowym" czy "autentycznym" republikanizmie. W wątłej polskiej debacie publicznej republikanizm zyskał niestety takie "kolektywistyczne" rozumienie, które w dodatku traktuje się bardzo pozytywnie.

Do tych argumentów dołączyć należy wnioski z niniejszych rozważań. A zatem republikanizm jest współcześnie wysoce rozbudowaną teorią, jednak nigdzie nie jest praktykowany na skalę państwa. Sens współczesnej myśli republikańskiej sprowadza się więc raczej do konstruktywnej krytyki współczesnej demokracji niż do marzenia o powstaniu wzorcowej republiki. W Polsce na razie oba podstawowe postulaty republikanizmu, czyli partycypacja i debata publiczna, są w stanie zaniku, a nie triumfalnego rozwoju. O poziomie partycypacji świadczy chociażby frekwencja wyborcza czy słabość społeczeństwa obywatelskiego, o poziomie debaty nie ma co mówić. Nie istnieje żaden wypracowany i sprawnie funkcjonujący system debaty, która prowadziłaby do praktycznych politycznych wniosków. Rządzący debaty nie chcą, rad nie potrzebują i ich nie słuchają - wyjątkowo tylko przydatne stają się dla nich słowa klucze. Debatujący nie zmierzają do porozumienia, do "prawdy", lecz do zniszczenia polemisty. Idea konsensusu zajmuje obecnie w Polsce najbardziej poślednie miejsce. I nic nie pomoże przywołanie tradycji szlacheckiej demokracji ani klasycznego okresu "Solidarności". Z wielu powodów polskie społeczeństwo poszło antyrepublikańską drogą, a szkoda. Tradycja prawdziwej nowożytnej (w przeciwieństwie do starożytnej) republikańskiej myśli politycznej jest w Polsce po prostu nieznana.

Na koniec warto zwrócić uwagę na odmienność dwóch problemów. W polskiej debacie republikanizm jest używany do celów politycznych - niepotrzebnie i najczęściej błędnie z punktu widzenia nowożytnej i współczesnej filozofii politycznej. Jednak nie zmienia to faktu, że pewne rzeczywiste (a nie tylko publicystyczne) idee republikańskie są godne ożywienia. Jeżeli jednak mam w tej mierze rację, to publicyści posługujący się republikanizmem jako słowem kluczem wyrządzają niepowetowaną szkodę prawdziwym społecznym ideom republikanizmu czy dobra wspólnego. Tak się dzieje, kiedy upolitycznia się moralność.

Marcin Król

p

*Marcin Król, ur. 1944, filozof, historyk idei, publicysta, profesor Uniwersytetu Warszawskiego. Współzałożyciel i redaktor naczelny pisma "Res Publica Nowa". Opublikował m.in. książki: "Style politycznego myślenia: wokół >>Buntu Młodych<< i >>Polityki<<" (1979), "Konserwatyści a niepodległość. Studia nad polską myślą konserwatywną XIX wieku" (1985). Jeden z najważniejszych przedstawicieli polskiego liberalizmu, komentator i krytyk myśli liberalnej.