Chodzi o Wacława K., krakowskiego laryngologa, który kosztem swoich pacjentek bawił się w ginekologa-lubieżnika. Wmawiał kobietom, że ich kłopoty laryngologiczne biorą się z tzw. kobiecych przypadłości. Twierdził, że się na tym zna. Prosił więc, by pacjentki się rozbierały, kładły na kozetce, a potem bezwstydnie je obmacywał.

Nie wszystkie pacjentki to wytrzymywały, więc niektóre przerywały ten uwłaczający godności spektakl. Jedna z nich zawiadomiła prokuraturę. Ta udowodniła zboczeńcowi winę przed sądem.

Sąd uznał Wacława K. za winnego. Skazał go na półtora roku więzienia w zawieszeniu i tysiąc złotych grzywny. Wacław K. stracił też prawo do leczenia ludzi.