Nie skończyło się na jednym wybryku dziewczyny. Groźby powtarzały się co kilka dni. Wreszcie szkoła wezwała policjantów. I wtedy rozpętało się piekło. Uczennica doszczętnie zdemolowała pokój, w którym czekała na funkcjonariuszy. Jak już udało się nad nią zapanować, została wywieziona do policyjnej izby dziecka.

I wtedy przyznała się, o co jej chodziło. Dziewczyna była w pierwszej klasie i - jak się tłumaczyła - nie mogła się oswoić z nowym otoczeniem. Jednak pomoc szkolnej pedagog, która się nią zajęła, nie przypadła 13-latce do gustu. Według uczennicy, to nie była pomoc, a krzywda!

Nadal nie wiadomo, na czym ta krzywda miała polegać. Dziewczyna nie potrafiła tego wytłumaczyć. Ale finał i tak miał być taki, że z samochodu pani pedagog nie zostałoby nic.

Policjanci z Gliwic będą dziewczynę jeszcze przesłuchiwać. Później to już sąd zadecyduje, co z nią zrobić. Bo groźby, którymi straszyła panią pedagog, to groźby karalne.