Tak oszukiwani są nie tylko taksówkarze, ale również hotele i stacje benzynowe. Gdy przychodzi do płacenia, oszust rozkłada ręce i mówi, że zapomniał portfela, ale ma dowód osobisty. I obiecuje przyjść później, żeby oddać pieniądze. Wtedy pracownicy albo spisują dane, albo zatrzymują dokument. Jednak oszusta już najczęściej więcej nie widzą.
Oszukani zostają z bezużytecznym dokumentem, a jego właściciel wyrabia sobie nowy za 30 złotych. Rekordziści robią to nawet 20 razy! Jak pisze "Express Ilustrowany", prawo zabrania osobom nieuprawnionym zatrzymywania dokumentów, a oszusta nie można pozwać. Tłumaczy bowiem, że... zapłacić zapomniał i najwyżej reguluje rachunek później. Najczęściej jednak oszukani machają na to ręką. Dzięki temu oszuści tankują, jeżdżą taksówkami i mieszkają za pół darmo.