W tragedii zginęło 65 odwiedzających wystawę, a ponad 140 zostało rannych. Wśród zabitych było dwóch synów pani Heleny Malcher. Jeden miał 51 lat, drugi 37. Trzeci syn kobiety - pielęgniarz - ratował ofiary. Gdy tylko usłyszała, że runął dach hali, zamarła. I "jako matka poczuła", że jej dzieci nie wrócą.

Pani Helena dokładnie pamięta poranek tego dnia, gdy synowie szykowali się w pośpiechu na wystawę. "Chłopcy, wy byście za te gołębie życie oddali, mówiłam. I te słowa się wypełniły" - ze łzami w oczach wspomina Helena Malcher. Dziś żałuje, że je wtedy tak powiedziała. Choć wychowała 12 dzieci, od chwili gdy straciła synów czuje jakby jej ktoś odrąbał dwa palce.

Tragedia targów katowickich to również dramat ratowników, którzy uczestniczyli w akcji wyciągania ofiar. Gdy przyjechali na miejsce ogarnęło ich przerażenie. "Do końca życia zostanie mi w pamięci ciemność, krzyki ludzi, latające ptaki i straszna bezsilność wobec mrozu i ton stali leżących bardzo często na ludziach, których wydobycie było po prostu fizycznie niemożliwe" - wyznaje naczelnik jurajskiej grupy GOPR-u Piotr van der Coghen

Dramat wyrył swoje piętno i na innym ratowniku. "Masa ludzi pokrwawionych, panika. Przeraziło mnie najbardziej to, że tam zginęła masa niewinnych ludzi" - wspomina ratownik górniczy Jan Jafernik. Uratował wtedy z kolegami cztery osoby. I wyciągnął 14 ciał.

Choć wcześniej brał udział w akcjach ratowniczych podczas wypadków w kopalniach, tej katastrofy nie zapomni do końca życia. "Na kopalni jest czas, żeby oswoić się z tragedią, bo trzeba dojść w zagrożony rejon. Tutaj w ciągu kilku minut ratownicy zderzyli się z dramatem" - opowiada.

Ogromnie poruszył pana Jana również pierwszy poranek po tragedii. Gdy razem z kolegami nasłuchiwali, czy z ruin ktoś nie woła pomocy. Wtedy zapiał kogut. "Wielu ratowników się rozpłakało. Jakby ten kogut dał sygnał: tu już nie ma życia" - mówi wzruszony. I, jak przyznaje, te wspomnienia już go nie opuszczą. Gdy przejeżdża obok miejsca tragedii mimowolnie odwraca głowę.

Dziś bliscy i ratownicy uczcili pamięć ofiar tragedii podczas mszy świętej. Poświęcono także miejsce tragedii, w przyszłości stanie tam pomnik w hołdzie zabitym.