Beata O. dostała zarzut spowodowania uszczerbku na zdrowiu i znęcania się nad chłopcem. Jej synek na razie do niej nie wróci. Prawdopodobnie sąd niedługo odbierze jej prawa do opieki nad Jarusiem.

Maluch cudem uniknął śmierci na mrozie. Kilka dni temu wyszedł nocą boso, ubrany tylko w porwaną piżamkę. Na dworze było osiem stopni poniżej zera. 2,5-latek szedł przed siebie. Zanim upadł z wyczerpania, przeszedł boso po śniegu 1,5 kilometra. Zamarzłby, gdyby nie znalazł go mężczyzna wracający z pracy do domu.

Reklama

Tracącego z zimna przytomność malca szybko zawiózł do swego domu i wezwał karetkę.

W szpitalu przez dwie doby toczyła się walka o odmrożone nóżki 2,5-latka. Niewiele brakowało, a straciłby je. Na szczęście leczenie zakończyło się sukcesem. Maluch będzie chodzić.

Reklama

Lekarze nie mają wątpliwości - Jaruś miał wiele szczęścia. Gdyby mężczyzna, który go spotkał, wracał z pracy trochę później, znalazłby w zaspie martwego chłopca.