O wszystkim dowiedzieliśmy się kilka tygodni przed zamachem na Placu Świętego Piotra - opowiadał emerytowany oficer, który w 1981 roku służył w pionie informacyjnym Zarządu II Sztabu Generalnego. Wtedy na jego biurko trafiła notka od oficera działającego na Bliskim Wschodzie. Wynikało z niej, że zamach na papieża to tylko kwestia dni.
Oficer czym prędzej zaniósł ten raport przełożonym. Ale ci tę informację szybko zatuszowali, a wszystkich, którzy mieli do niej dostęp, poprzenosili do innych oddziałów lub wysłali na placówki zagraniczne - pisze "Wprost".
Informator tygodnika w 1985 roku został przeniosiony do polskiej ambasady w Kairze. Stamtąd powiadomił o sprawie zamachu włoskie służby. Ale agenci KGB działali i we Włoszech. Po dwóch miesiącach dowództwo pilnie wezwało pułkownika do kraju. Okazało się, że polski wywiad już się dowiedział o spotkaniu pułkownika z włoskimi służbami. Za karę został wyrzucony ze Sztabu Generalnego.
Jak podejrzewa były PRL-owski oficer, informatorem KGB we włoskim wywiadzie mógł być Giuseppe Cucchi, obecny koordynator służb specjalnych Włoch i zaufany współpracownik premiera Romano Prodiego.