Jednego oskarżyciele już są pewni. Monika wzięła tyle tabletek, że gdyby nie natychmiastowa reakcja jej matki, która zauważyła, że z córką jest coś nie tak i wezwała pogotowie, dziewczyna już by nie żya.

Powód tego desperackiego kroku? Odratowana nastolatka wyznała, że w sieradzkim gimnazjum, którego była uczennicą, przeżyła prawdziwy horror. Była molestowana seksualnie przez kolegów z klasy. Na domiar złego, gdy dziewczynka zwróciła się o pomoc do nauczycieli, spotkała się z wrogością także z ich strony.

Na szczęście Monika przeżyła. Jej sprawą zajęli się już śledczy. "Jeden wątek dotyczy niewłaściwego zachowania uczniów, kolegów z klasy względem pokrzywdzonej, które miało polegać na używaniu wobec niej niecenzuralnych słów oraz dotykaniu w miejsca intymne" - wyjaśnia zastępca szefa Prokuratury Rejonowej w Sieradzu Tomasz Sukiennik. Drugi wątek to wątpliwa reakcja na te wybryki, lub raczej jej brak ze strony nauczycieli.

Nastolatka z Sieradza to kolejna już ofiara klasowych oprawców. W listopadzie zmroziła nas samobójcza śmierć 14-letniej Ani z Gdańska. Dziewczyna miała powiesić się po tym, jak koledzy z jej klasy symulowali na niej gwałt.