Religa ma wątpliwości co do zarzutu zabójstwa, postawionego doktorowi G. "Muszę to powiedzieć twardo: został popełniony błąd w kwalifikacji chorego, ale oskarżenie o zabójstwo to jest zupełnie inna sprawa. Nie miałbym odwagi postawić takiego oskarżenia" - powiedział minister zdrowia w radiu TOK FM.

Przyznał jednak, że jest wstrząśnięty obecną postawą dyrektora, który - choć oddał się do dyspozycji przełożonych - twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia w sprawie łapówek w zamian za życie pacjentów. "Dyrektor Durlik nie może mówić, że nic nie wiedział. Pół Warszawy wiedziało: i o stosunku doktora G. do personelu, jak i o łapówkach" - podkreślił minister zdrowia. I dodał, że osobiście przed laty odradzał Durlikowi zatrudnianie G. "Miałem wątpliwości co do jego postępowania etycznego" - przyznał na antenie. "Byłem świadkiem incydentu z tym panem, który go przekreślił jako człowieka" - dodał. Dyrektor szpitala jednak jego rady zignorował.

Durlik mówi, że dla niego Mirosław G., ordynator oddziału kardiochirurgii szpitala, był autorytetem w swojej dziedzinie i to mu wystarczało. "Na miejscu dyrektora Durlika podałbym się do dymisji" - powiedział Religa w radiu TOK FM.

Religa przyznał też, że o aferze w szpitalu dowiedział się we wtorek, ale o tym, że coś niedobrego dzieje się w szpitalu MSWiA, wiedział już o wiele wcześniej, w grudniu. "Poproszono mnie o ekspertyzę medyczną konkretnego przypadku, nie wprowadzając w szczegóły sprawy" - wyznał Religa. "Dochodziły mnie plotki o korupcji, ale nie było żadnych dowodów ani oficjalnych oświadczeń" - zdradził minister.

Mirosław G. jest oskarżony o zabójstwo. Według Centralnego Biura Antykorupcyjnego, w zeszłym roku przeprowadził przeszczep serca u pacjenta wiedząc, że wszystko wskazywało, iż się nie przyjmie. Dodatkowo po zabiegu wymusił na rodzinie pacjenta łapówkę. Gdy jej nie dostał, kazał odłączyć mężczyznę od aparatury podtrzymującej życie. Pacjent zmarł.

Jednak to prawdopodobnie nie jedyna ofiara wstrząsających praktyk doktora. Bo na jego oddziale 30 proc. operacji kończyło się zgonem. Inne zarzuty dla lekarza-mordercy to branie łapówek i psychiczne znęcanie się nad personelem swojego oddziału.

Pozostali dwaj zatrzymani lekarze zostali zwolnieni po złożeniu wyjaśnień. Jeden z nich przyznał się do fałszowania dokumentacji medycznej dotyczącej domniemanego zabójstwa.