W Kościele katolickim ścierają się dwa poglądy na temat wieku, w jakim dzieci powinny przyjmować sakrament Komunii Świętej. Część księży uważa, że już sześciolatki są wystarczająco dojrzałe, aby zrozumieć jego wagę i lansują wczesną komunię. Część uważa, że nawet drugoklasisty nie da się właściwie przygotować do sakramentu.

Arcybiskup Alfons Nossol, ordynariusz opolski, zgadza się z uczestnikami synodu, którzy uważali, że dodatkowy rok pozwoli na przygotowanie dziecka nie tylko do sakramentu, ale przede wszystkim do świadomego i pełnego uczestnictwa we mszy świętej.

Podobnie myśli Mirosław Giza, psycholog zajmujący się m.in. psychoterapią dziecięcą. "Dla mnie wiek jest kwestią umowną. Są dzieci bardziej i mniej dojrzałe. Niektóre nawet w trzeciej klasie nie rozumieją wagi sakramentu. Dlatego przesunięcie w górę wieku przystąpienia do komunii jest wskazane" - mówi.

Jednak są i inne opinie. Ks. Michał Anderko z katedry Chrystusa Króla w Katowicach dziwi się decyzji opolskiego synodu. "Nawet jako dorośli ludzie nie zgłębimy tajemnicy sakramentu. Uważam, że dziecko może go przyjąć, jeśli odróżnia dobro od zła. Bo to potrzebne jest w sakramencie pokuty i pojednania. I wiara, że ma do czynienia z prawdziwym Jezusem pod postacią chleba. Przesuwanie granicy wieku uważam za niecelowe" - twierdzi.

W zeszłym roku na Śląsku do sakramentu przystąpiło po raz pierwszy 16,5 tysiąca dzieci. Wśród nich było ponad dwa tysiące pierwszoklasistów i sześciolatków. Księża podkreślają, że tak wczesna komunia to wielkie przeżycie i lepsze przygotowania rodziny do uroczystości. "Pięknie wygląda, kiedy takie maluchy modlą się przed ołtarzem ze swoimi starszymi kolegami - mówi Anna Ziętek, babcia Ani, która przystępowała do wczesnej Komunii Świętej. - Dzieci wczesnokomunijne po dwóch latach są dojrzalsze od swoich rówieśników" - dodaje ks. Anderko.

A co o wieku, w jakim przyjmuje się Pierwszą Komunię mówi prawo kościelne? Konferencja Episkopatu Polski w podstawie programowej nauczania religii z 1971 r. ustaliła ten moment na drugą klasę szkoły podstawowej. Jednak to tylko zalecenie, inne rozwiązania są dopuszczalne. Możliwe więc, że Opolszczyzna pozostanie tylko wyjątkiem na mapie, albo, że przykład z niej wezmą też inne diecezje.









Reklama