"Kadłub robiłem prawie dwa lata wspólnie z trzema pracownikami" - opowiada Aleksander Celarek. "Kosztowało to sporo pracy, czasu no i oczywiście pieniędzy. Poszły na to dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy złotych, ale nie liczyłem dokładnie ile. Marzy mi się, że jesienią wypłyniemy w pierwszy rejs po Zatoce Puckiej i Gdańskiej. Niestety, nie jest to jednostka pełnomorska, spala strasznie dużo węgla, ale wzdłuż linii brzegowej będzie pływać jak prawdziwy okręt" - mówi szkutnik.

W ciągu godziny "Xiążę Xawery" będzie zużywał 20 kg węgla i rozpędzi się do 7 węzłów (13 km/h). Ładownia pomieści pół tony węgla, cały zapas wystarczyłby na 24-godzinny rejs do Szwecji, ale w drogę powrotną trzeba by zabrać drugie tyle paliwa.

Ale twórca statku nie myśli o dalekich wyprawach. Chce, by jego niezwykłe dzieło było miejscem wypoczynku dla właściciela jednostki, na którego zlecenie buduje parostatek, jego samego i zapraszanych na pokład gości. Na pewno nie będzie to statek dla turystów. "Nie pozwalają na to przepisy" - wyjaśnia Celarek. "Na świecie pływają takie statki, utrzymywane na przykład przez amerykański rząd na Wielkich Jeziorach, ale stworzono tam dla nich specjalne przepisy bezpieczeństwa i ochrony środowiska" - dodaje.

"Xiążę Xawery" nie będzie klasycznym bocznokołowcem. Śruba statku zostanie zamontowana z tyłu, dzięki temu statek łatwiej będzie się poruszał na głębokich akwenach. Na wyposażeniu znajdą się też żagle o łącznej powierzchni 15 mkw. Do budowy kadłuba użyto kilku rodzajów drzewa, w tym mahoń, który ma tę zaletę, że nie pęcznieje pod wpływem wody i nie wysusza się na słońcu. Mahoniowe konstrukcje są bardzo szczelne.

Swoje imię parostatek zawdzięcza księciu Ksaweremu Druckiemu-Lubeckiemu, ministrowi skarbu Królestwa Polskiego. W latach 30. XIX w. sprowadził on z Anglii dwa parowce - pierwsze, jakie pływały na naszych wodach. Jeden woził turystów po Zatoce Gdańskiej, drugi po Wiśle. Jednak książę majątku na tym przedsięwzięciu się nie dorobił. "Xiążę Xawery" jako luksusowy hotel ma szansę przełamać tę złą passę.







Reklama