Ci świadkowie nie byli przesłuchiwani podczas procesu w pierwszej instancji. O to, by złożyli zeznania, wnioskowała matka jednego z zabitych w Magdalence policjantów. Jest ona oskarżycielką posiłkową. Chciały też, by przed sądem był przesłuchany właściciel posesji, na której rozegrała się tragiczna akcja, ale sąd apelacyjny się do tego nie przychylił.

Reklama

W czerwcu 2006 roku sąd okręgowy uniewinnił byłą naczelnik wydziału do walki z terrorem kryminalnym Komendy Stołecznej Policji, Grażynę Biskupską, byłego dowódcę antyterrorystów w Komendzie Głównej, Kubę Jałoszyńskiego, i byłego zastępcę szefa stołecznej policji, Jana Pola. Sąd uznał, że za śmierć dwóch policjantów i ranienie szesnastu odpowiadają przestępcy, których chciano wtedy złapać, a nie dowódcy, którzy przygotowywali akcję. Obrana taktyka była najlepsza, jeśli wziąć pod uwagę bezpieczeństwo mieszkańców Magdalenki - orzekł sędzia.

Z takim orzeczeniem nie może się pogodzić prokuratura w Ostrołęce, która oskarżała trójkę policjantów i złożyła odwołanie. Chce uchylenia wyroku i zwrotu sprawy do ponownego rozpatrzenia przez sąd pierwszej instancji.

Tragiczna akcja w Magdalence była w 2003 roku. Policjanci chcieli zatrzymać dwóch groźnych przestępców zamieszanych w zabójstwo policjanta w podwarszawskich Parolach w 2002 roku. Jednak na terenie posesji, gdzie ukrywali się bandyci, były ukryte miny-pułapki. Zginęło wtedy dwóch antyterrorystów, a szesnastu policjantów zostało rannych. Zginęli też przestępcy, a dom, w którym się ukrywali, częściowo spłonął.

Reklama