Małgorzata Minta: W ciągu ostatnich dni Polskę nawiedziły potężne wichury. Przeszły też gwałtowne burze z gradem wielkości ziaren grochu. Czy są one związane z globalnym ociepleniem?
Wojciech Stępniewski: Tak. Tego rodzaju ekstremalne anomalie pogodowe jak niezwykle silne wichury to jeden ze skutków zmian klimatycznych.
Czy cała Polska jest zagrożona tymi wichurami?
Przede wszystkim wybrzeże, gdzie silne wiatry będą pojawiać się coraz częściej. Reszta kraju też powinna się przyzwyczajać do nagłych zmian pogody, np. do kilkudniowych okresów silnych ulew poprzedzonych suszami. Mieliśmy okazję zobaczyć to m.in. na Podlasiu w ubiegłym roku.
Przez trzy tygodnie było bardzo sucho, po czym nagle spadły ulewne deszcze. Padało kilka dni, w efekcie czego w wielu miejscach doszło do podtopień i zniszczenia upraw.
Można by się spodziewać, iż globalne ocieplenie będzie powodować gwałtowny wzrost średnich temperatur. Tymczasem okazuje się, że jego konsekwencją są ekstrema pogodowe.
Będą się działy te dwie rzeczy jednocześnie. Wzrost średnich temperatur nie jest szybki. Owszem, w ostatnim czasie bardzo przyspieszył, nie jest jednak na tyle gwałtowny, byśmy mogli go zauważyć. O ile nic się nie zmieni w strukturze światowej energetyki - a raczej nie powinniśmy na to liczyć - do 2050 r. średnia temperatur na świecie wzrośnie o 2 stopnie.
Co ciekawe, wzrost nie będzie równomierny. Najbardziej ociepli się klimat w rejonie Arktyki - tam temperatury wzrosną aż o 5 st. C. U nas można się spodziewać bezśnieżnych zim i upalnych, suchych okresów letnich.
Drugą kwestią są ekstrema pogodowe wynikające właśnie ze wzrostu średnich temperatur.
Ze względu na swój gwałtowny charakter są o wiele lepiej zauważalne. Jak twierdzą naukowcy, powinniśmy się przygotować na długofalowy, ale postępujący, wzrost temperatury oraz częstsze i gwałtowniejsze anomalie.
Naszym celem jest teraz opóźnienie momentu przekroczenia progu tych 2 stopni. Co jednak czeka Polskę, jeśli przekroczymy wspomniane 2 stopnie?
Prawdopodobnie zaczną się u nas pojawiać cyklony. W ubiegłym roku w Hamburgu utworzył się pierwszy tego rodzaju wiatr. Nie był to co prawda prawdziwy cyklon, ale trąba powietrzna, jednak w przyszłości ich miejsce mogą zająć prawdziwe cyklony. Warto tu wspomnieć także o huraganach, np. o styczniowym Cyrylu.
Była to pierwsza tego rodzaju gigantyczna turbulencja, która dotarła do granic Polski. I to się będzie działo coraz częściej.
Na szczęście w Unii Eurpejskiej jest bardzo duża świadomość zmian klimatycznych, powiedziałbym, że chyba największa na świecie. Mamy instrumenty, które pozwalają na redukcję emisji gazów cieplarnianych. Jednym z nich jest tzw. handel emisjami.
Każdy z krajów musi przedłożyć Unii Europejskiej planowaną ilość emisji CO2 dla swoich instalacji i fabryk. Jeśli dany zakład będzie emitował więcej CO2, niż zakłada limit, wówczas będzie musiał dokupować na rynku emisje. Gdy nie uda mu się tego zrobić i będzie wypuszczał dwutlenek węgla do atmosfery bez zezwolenia, zapłaci karę.
O ile pamiętam jest to ok. 100 euro za tonę CO2, a przecież fabryki emitują ten gaz w dziesiątkach tysięcy ton rocznie!
Jak panu się wydaje - czy uda nam się wybronić przed 2-stopniowym skokiem średniej temperatury na świecie do 2050 r?
W tej kwestii jestem pesymistą. Jedynie w przypadku, gdy uda się nam stworzyć nowe, zeroemisyjne sposoby wytwarzania energii, unikniemy wzrostu temperatur i nasilenia się anomalii. Czekam na taki skok technologiczny, na np. superwydajne ogniwa słoneczne, które mocowalibyśmy na dachach domów i które generowałyby wystarczająco dużo energii, by pokryć nasze potrzeby.
Choć powinniśmy się przygotować na zmiany, w żadnym razie nie możemy popaść w stagnację. Zawsze da się coś zrobić. Wystarczy ograniczyć zużycie prądu w domu, wyłączyć, a nie tylko uśpić telewizory czy komputery. Zmasowane działania wszystkich ludzi przełożą się na wielki przemysł i spowolnią proces ocieplania się klimatu na naszej planecie.
Wojciech Stępniewski, specjalista ds. klimatu WWF Polska, jeden z autorów raportu Stormy Europe oraz kierownik projektu Klimat i Energia
Wichury o sile tornada i wielkie ulewy na przemian z gradobiciem. Do takich anomalii musimy przywyknąć - mówi DZIENNIKOWI Wojciech Stępniewski, klimatolog.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama