Głównym konsumentem żelków są maluchy w wieku 3-10 lat. Haribo doskonale o tym wie, ale nic sobie z tego nie robi. Opakowanie Weinlandów zawierających wino na pierwszy rzut oka niczym nie różni się od innych opakowań słodyczy dla dzieci. Na froncie widnieje uśmiechnięty "pan winogrono", który puszcza oczko. Napisy są oryginalne, niemieckie. Wzmianka o winie jest dyskretna. Znajduje się na odwrocie opakowania, na 16 miejscu wśród innych składników produktu.

Beata Falińska, dyrektor marketingu w Haribo Polska przyznaje, że ich grupą docelową są dzieci w przedziale wiekowym od 4 do 12 lat oraz ich rodzice, ale zaraz też dodaje, że Weinlandy są propozycją dla osób dorosłych.

Dlaczego Haribo nie informuje o tym fakcie rodziców? Falińska mówi wprost - firma nie ma takiego obowiązku w naszym kraju. Co innego w Wielkiej Brytanii. Tam Haribo sprzedaje Weinlandy w opakowaniu, które nie pozostawia żadnych wątpliwości, co znajduje się w cukierkach. Brytyjskie przepisy dotyczące zawartości alkoholu w żywności należą do najsurowszych w UE. Napisy ostrzegawcze są tam zamieszczane nawet brajlem. Tymczasem polskim konsumentom musi wystarczyć uczciwość producentów. Tyle że z tym bywa różnie. Przykładem jest chociażby firma Cadbury’s Wedel.

"Mimo nagłośnienia sprawy przez media koncern w dalszym ciągu nie zamieszcza na swoich <Pawełkach>, batonikach nadziewanych alkoholem, informacji o zawartości alkoholu w produkcie" - podaje przykład Katarzyna Łukowska, z-ca dyrektora Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych.

Łukowska nie ma wątpliwości, że dokąd nie będzie u nas ustawowego nakazu ostrzegania na etykietach o alkoholu, każdy producent będzie robił, co będzie chciał. Nowelizowana już ponad 30 razy ustawa o wychowaniu w trzeźwości nie przewiduje bowiem żadnych konsekwencji dla producentów za brak stosownych ostrzeżeń na opakowaniach produktów dla dzieci. Dlaczego? Bo problem z wysokoprocentowymi czekoladami, batonikami, cukierkami, jogurtami i deserami dla maluchów jest nowym zjawiskiem, którego ustawodawca nie przewidział.

Przeoczenie ma być jednak szybko naprawione. Paweł Trzciński, rzecznik resortu zdrowia, zapewnia, że ministerstwo bardzo energicznie zabierze się za kolejną nowelę ustawy. "Znajdą się w niej przepisy dyscyplinujące producentów żywności dla dzieci" - informuje Trzciński.

Pośpiech jest potrzebny, bo wytwórcy dziecięcej żywności co raz częściej dodają do swoich produktów alkohol. Na Zachodzie wręcz panuje obecnie taki trend.

W Niemczech żelki z winem to jeden z lepiej sprzedających się produktów Haribo. Podobną żyłę złota odkrył niedawno producent jogurtów, Dr Oetker. Ich mus z dużą dawką wina to także jeden z hitów. Dr Oetker ostrzega jednak na widocznym miejscu opakowania, że produkt zawiera alkohol. Dzięki temu większość sprzedawców nie sprzedaje tego musu nieletnim.


Cielecka-Kuszyk: Dzieciom nie wolno podawać alkoholu w żadnej postaci


Katarzyna Bartma: Wkrótce na nasz rynek wchodzą nowe żelki z winem. Producent przyznaje, że produkt nie jest przeznaczony dla dzieci, ale nie zamierza o tym informować rodziców. Argumentuje, że zawartość alkoholu jest śladowa. Czy rzeczywiście niewielkie dawki alkoholu nie mogą zaszkodzić dziecku?
Joanna Cielecka-Kuszyk: To się w głowie nie mieści... Dzieciom nie wolno podawać alkoholu. Nie ma dawki nieszkodliwej dla zdrowia, szczególnie dla maluchów. Nie wolno powoływać się na takie argumenty, bo są nieprawdziwe. Nawet my, lekarze, przepisując dziecku lek, w którym są śladowe ilości alkoholu, mamy obowiązek poinformować o tym rodziców i zapytać ich o zgodę na podanie medykamentu.

Tym bardziej więc producenci żywności powinni być zobowiązani do tego, aby wyraźnie, nie półsłówkami czy drobną kursywą, informować rodziców na opakowaniach, co dokładnie kupują swoim dzieciom. Poza tym takie informacje są przecież bardzo istotne dla kobiet w ciąży, ludzi chorych oraz kierowców.

Do czego prowadzi karmienie dzieci produktami zawierającymi nawet niewielką domieszkę alkoholu?
Takie słodycze czy produkty oswajają dzieci ze smakiem alkoholu i powodują większe zagrożenie uzależnieniem alkoholowym w wieku późniejszym. Większość młodych ludzi, którzy nadużywają alkoholu lub mają chorobę alkoholową, przyznała się do wczesnej inicjacji alkoholowej.

Poza tym dziecko, które otrzymuje systematycznie nawet niewielkie ilości alkoholu, gorzej się rozwija od swoich rówieśników. Alkohol hamuje jego rozwój umysłowy i ruchowy. U takich dzieci występują opóźnienia umysłowe, problemy z koncentracją, nadpobudliwość. Złych skutków jest oczywiście dużo więcej.

Dr Joanna Cielecka-Kuszyk, pediatra i patomorfolog z Centrum Zdrowia Dziecka w Warszawie oraz szefowa fundacji Mederi - pomóżmy dzieciom.































Reklama