Czy można kazać ludziom płacić za deszcz? Okazuje się, że interpretując umiejętnie przepisy - i owszem. Wprowadzanie takiego podatku ćwiczą właśnie w Nysie.

Do 15 czerwca mieszkańcy mają pomierzyć swoje posesje, w tym dachy, i wyniki wpisać do ankiety, którą rozesłała firma wodociągowa. Na tej podstawie obliczony zostanie podatek od deszczówki. Od 1 stycznia 2008 r. zarządcy nieruchomości mieliby zacząć płacić podatek od deszczu i śniegu. Kto nie odeśle wypełnionej ankiety, naraża się na 10 tys. zł kary.

Reklama

Janina Minecka, emerytowana nauczycielka, komentuje: "Kiedy sąsiadka mi o tym powiedziała, nie mogłam uwierzyć! Niedługo każą płacić za to, że oddychając, zabieramy tlen".

Kto wpadł na pomysł opodatkowania deszczówki? Nyska spółka Akwa, miejscowe przedsiębiorstwo wodociągów i kanalizacji, powołuje się na ustawę z lipca 2001 r. o zaopatrzeniu w wodę i odprowadzaniu ścieków. W zeszłym roku minister gospodarki wydał do ustawy przepisy wykonawcze, które mówią, że jeśli wody deszczowe i z topniejącego śniegu spływają do ulicznych studzienek i trafiają do oczyszczalni ścieków, to firma zarządzająca oczyszczalnią może dochodzić zwrotu kosztów. Od kogo? O tym już przepisy milczą. Ale urzędnicy w Nysie zinterpretowali je po swojemu: niech płacą mieszkańcy. Przecież to z ich dachów i chodników woda trafia do kanalizacji.

Nyska Akwa, po naszych telefonach, z pomysłu zaczyna się wycofywać rakiem. Jej prezes Zdzisław Konik tłumaczy DZIENNIKOWI, że opłata nie będzie dotyczyć osób fizycznych, a już na pewno nie dotyczy ich dachów. Jednak w ankiecie, którą Akwa rozesłała, jak wół stoi pozycja do wypełnienia: dachy szczelne (blacha, papa). Ankietę dostały wspólnoty mieszkaniowe, czyli lokatorzy.

Ciekawostką jest fakt, że w Nysie jednym z największych podatników deszczówkowych byłby proboszcz katedry. "Mamy najbardziej spadzisty dach w Europie" - kręci głową ks. Paweł Chudzik. Niektórzy mieszkańcy zastanawiają się, czy nie odpłacić miejscowej władzy pięknym za nadobne i nie zacząć składać masowo podań o... zablokowanie opadów deszczu. Bo jak będzie świecić słońce, to i podatek straci rację bytu. Pytanie tylko, co z poranną rosą?