Włoska "La Reppublicca" poinformowała, że zakład wodociągów i kanalizacji w Rawennie wydał zarządzenie, zgodnie z którym do indywidualnych rachunków za wodę doliczane są koszty odprowadzania deszczówki.

Dziennikarze podliczyli szybko, że jedna burza połączona z ulewą może zwiększyć rachunek za wodę nawet o trzy procent. A ponieważ podatek jest ruchomy - zależy od natężenia i częstotliwości opadów - to mieszkańcy, w zależności od pory roku i "łaskawości" niebios, mogą zacząć płacić za wodę bajońskie kwoty.

Reklama

>>>Przeczytaj, jakie problemy z deszczówką mają Polacy

Jak obliczono, zakład w Rawennie uzyska w ten sposób rocznie 3 miliony euro. Pomysł ten poparły władze miasta i całej prowincji.

Przeciwko wprowadzeniu tego podatku zaprotestowały liczne organizacje obrony praw konsumentów oraz stowarzyszenia obywatelskie, które zapowiedziały skierowanie sprawy do sądu. Ich zdaniem dodawanie do rachunków za wodę kosztów utylizacji wody deszczowej jest równie absurdalne jak to, gdyby do rachunku za energię elektryczną dodawać koszty oświetlenia ulic.

"Nie można płacić podatku od deszczu" - stwierdził włoski resort ochrony środowiska. Jego szef zaapelował już o zmianę rozporządzenia. Mniej szczęścia mają... Polacy. W wielu polskich miastach także obowiązuje "podatek od deszczówki". Niestety, ich mieszkańców nikt nie poparł.