"Porywacze nie stawiali żadnych żądań politycznych, negocjowali jedynie wysokość okupu" - mówi rzecznik MSZ, Robert Szaniawski.

Porywacze - którzy nazwali się bojownikami Ruchu na Rzecz Wyzwolenia Delty Nigru - negocjowali z właścicielem firmy nigeryjskiej, w której pracował polski inżynier.
Polak zaginął w środę. Jechał na budowę w mieście Warri, gdzie pracował, gdy zatrzymało go pięciu uzbrojonych mężczyzn. Następnie porywacze wywieźli go w głąb Delty Nigru.

MSZ ostrzega, by poważnie zastanowić się przed podjęciem pracy w Nigerii, bo liczba porwań zwiększa się z miesiąca na miesiąc. To już kolejny przypadek uprowadzenia Polaka. Na początku maja porwano dwóch robotników, którzy po kilku dniach odzyskali wolność.