"To akcja polityczna, wymierzona przeciwko strajkującym lekarzom" - przekonuje Lorkowski. "To rutynowe, zaplanowane wcześniej działania, których celem jest sprawdzenie gotowości bojowej jednostki - odpowiada Wojskowa Komisja Uzupełnień.
"Nie rozumiem, dlaczego człowieka z doktoratem, potrzebnego wielu pacjentom, ni stąd ni zowąd wyrywa się do czynnej służby wojskowej? Przecież nie ma ani wojny, ani stanu klęski żywiołowej" - oburza się dr Piotr Jaszczyński, przewodniczący Komisji Zakładowej Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy w Szpitalu Uniwersyteckim.
Jeszcze bardziej wzburzony jest Lorkowski. "Uważam, że jestem szykanowany politycznie. Niczym innym nie potrafię wytłumaczyć przysłania mi karty powołania akurat we wtorek, w przeddzień zaostrzenia protestu lekarzy" - mówi. "Z karty nie wynika, czy będę w wojsku rok czy dwa albo trzy. Jak mam się przygotować?" - pyta.
Nie tak dawno Ludwik Dorn - wtedy szef MSWiA - sugerował, że krnąbrnych lekarzy może wziąć w kamasze. Strajkujący lekarze przypomnieli sobie teraz te słowa. Dr Jacek Lorkowski ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie otrzymał wczoraj kartę powołania do wojska. Ma stawić się w jednostce dzisiaj w południe - pisze "Dziennik Polski".
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama