"Grupa spadochroniarzy skakała ze śmigłowca. Jednemu z nich - 55-letniemu mężczyźnie - z nie wyjaśnionych dotąd przyczyn nie otworzył się spadochron" - mówi Radosław Gwis z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi.
Tragedia wydarzyła się o godzinie 19. Ze śmigłowca wyskoczyło trzech skoczków. Jednemu z nich spadochron nie otworzył się. Ofiara to Polak mieszkający na stale w Niemczech.
Spadochroniarz spadł na ziemię na rogu ulic Zgierskiej i Włókniarzy. Zginął na miejscu. Sprawę bada policja i prokuratura.
Mistrzostwa zostały przerwane; na razie nie wiadomo czy zawody będą kontynuowane.