"Popchnął policjanta i wykorzystując fakt, że ten leży na ziemi, zaczął uciekać" - opowiada dziennikowi.pl Paweł Petrykowski z wrocławskiej policji. Mundurowi byli tak zdezorientowani, że nawet nie zdążyli oddać strzałów ostrzegawczych. Ruszyli co prawda w pościg, ale było za późno. Mężczyzna zniknął między budynkami.

Policjanci złapali uciekiniera dopiero dziś po godz. 20.00 we Wrocławiu.

Radio RMF przypomina, że to już druga taka wpadka wrocławskiej policji w ostatnim czasie. W kwietniu policjantom nie udało się zapobiec ucieczce dwóch wychowanków poprawczaka w Sadowicach. Po podpaleniu placówki obaj trafili do szpitala, gdzie pilnowało ich ośmiu policjantów. Mimo to chuliganom udało się stamtąd uciec.