Minister edukacji Roman Giertych 11 czerwca rozpoczął kampanię promującą oddzielne klasy dla dziewcząt i chłopców. MEN nie ma jeszcze konkretnych planów ani terminu ich wprowadzenia, a nauczyciele na Lubelszczyźnie już podchwycili pomysł. Klasa męska powstanie od września w publicznej szkole podstawowej w Świdniku.

Reklama

Chłopcom i dziewczynkom z podstawówki trudno się dogadać. Tych pierwszych interesuje sport, ich koleżanki wolą taniec, rozmowy o modzie i zabawy we własnym towarzystwie. "To jak spotkanie dwóch żywiołów. A woda i ogień nie dadzą się ze sobą pogodzić. Dlatego czasem prowadzenie zajęć zamienia się w prawdziwy koszmar" - przyznaje Dorota Lorenc, dyrektorka SP nr 5 im. Janusza Kusocińskiego w Świdniku. Ale to się zmieni.

Powstanie jednopłciowa klasa. Na razie tylko dla chłopców, a jeżeli eksperyment się sprawdzi, również dla dziewczynek. Na pierwszy ogień pójdą czwartoklasiści. 26 nastolatków utworzy męską klasę o profilu piłkarskim. "To superpomysł. Dziewczyny tylko nas wkurzają. Nie są nam do niczego potrzebne. W końcu będziemy mogli robić to, co lubimy najbardziej, czyli grać w nogę" - cieszy się 11-letni Jacek, jeden z uczniów nowej klasy.

Na zebranie informacyjne w sprawie zniesienia koedukacji zjawiło się niespodziewanie wielu zainteresowanych rodziców. "Większość była za. Szczególnie tatusiowie zapalili się do pomysłu. Pewnie oczyma wyobraźni widzieli synów jako przyszłe gwiazdy futbolu" - śmieje się dyrektor Lorenc. Dodaje, że zgłosiło się tylu chętnych, że szkoła mogłaby utworzyć nawet trzy takie klasy.

Reklama

Męską klasę męską ręką poprowadzi nauczyciel WF i trener piłkarski Grzegorz Martyniuk. "Opracowaliśmy program nauczania bardziej dostosowany do chłopców. Zwiększymy ilość godzin WF do 10 w tygodniu. Będą się mogli wyżyć w szkole" - podkreśla. Dotychczas swoją futbolową pasję realizowali na zajęciach pozalekcyjnych. Tracili tym samym czas, który mogliby poświęcić matematyce czy innym przedmiotom. Teraz będą mogli trenować podczas lekcji, a po powrocie do domu zająć się już tylko książkami.

Monika Jakubiec, mama jednego z uczniów, początkowo z rezerwą podeszła do pomysłu, ale po rozmowach z jedynakiem przekonała się, że warto spróbować. "Dla syna sport jest teraz najważniejszy. Skoro szkoła daje możliwość rozwoju w tym kierunku, należy z tego skorzystać" - uważa.

Idealny obraz szkoły podzielonej na oddzielne klasy chłopców i dziewczynek burzy psycholog z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, dr Ireneusz Siudem. "Nie ryzykowałbym takiego rozwiązania. Klasy koedukacyjne zapewniają lepszy rozwój społeczny dzieci. W klasach jednopłciowych, zwłaszcza męskich, mogą pojawiać się zagrożenia, na przykład związane z przemocą" - ostrzega.

Niespodziewanymi przeciwnikami podziału klas stały się też… dziewczynki. "Bez chłopaków będzie nudno. Szkoda, że nam ich zabierają" - mówią zgodnie Kasia i Iza z trzeciej klasy.