To porwanie może mieć związek z przywódcą bojówek, które słyną z ataków na instalacje naftowe w Nigerii. Ich szef zaledwie wczoraj wyszedł z więzienia. W Delcie Nigru ostatnio porwań jest coraz więcej. Nadzieją dla naszego rodaka może być jednak fakt, że zwykle zakładnicy są szybko zwalniani - cali i zdrowi.

Na razie wiadomo, że czterej uprowadzeni razem z Polakiem ludzie to Chińczycy i Hindusi. Wiadomo też, że porywacze nie przeprowadzili jednej akcji, a dwie. Polscy dyplomaci zapewniają, że robią wszystko, by Polak odzyskał wolność. "Poprzednio się to udało, miejmy nadzieję, tym razem uda się również" - powiedziała Joanna Kozińska-Frybes, zastępca dyrektora Departamentu Konsularnego i Polonii.

To kolejne porwanie Polaka w Nigerii w ostatnim czasie. Pod koniec maja bandyci uprowadzili tam naszego inżyniera. Zwolnili go po kilku dniach, gdy firma, w której pracował zapłaciła okup. Wcześniej - również w maju - porwano w Nigerii dwóch polskich robotników, którzy także dość szybko odzyskali wolność.

Za większość porwań i ataków na instalacje wydobywcze na południu Nigerii odpowiada Ruch na Rzecz Wyzwolenia Delty Nigru (MEND), który domaga się większej autonomii dla tego regionu. Jednak wielu Nigeryjczyków porywa cudzoziemców po prostu dla pieniędzy. To jeden ze sposobów zarobku w Afryce.