Premier, choć nie mówi tego wprost, daje do zrozumienia, że pielęgniarki nie mają co liczyć na podwyżki w tym roku. "Rozbilibyśmy cały system finansów publicznych" - twierdzi Jarosław Kaczyński. "Stworzylibyśmy taką sytuację, że każdy mógłby pojawić się w kancelarii i domagać się podwyżek. Do tego dopuścić nie możemy" - mówi premier. I dodaje, że o podwyżkach jest gotowy rozmawiać w przyszłym roku.

Kaczyński zapowiedział też, że jeszcze dziś członkowie komisji trójstronnej będą chcieli rozmawiać z pielęgniarkami. "Mam nadzieję, że zaprzestaną działań okupacyjnych" - powiedział premier.

Pielęgniarki pikietujące kancelarię premiera jednak sceptycznie podchodzą do propozycji Jarosława Kaczyńskiego. Szef rządu zaproponował bowiem przedstawicielom protestujących pielęgniarek i lekarzy wieczorne rozmowy, ale nie w swojej kancelarii, lecz ponownie w Centrum Dialogu na ulicy Limanowskiego.

Grażyna Gaj z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych już zapowiedziała, że w rozmowach na pewno nie będą uczestniczyć cztery pielęgniarki, które od przedwczoraj okupują jedną z sal kancelarii.