Piotr D. przed sądem nie przypominał światowca i arystokraty. Na pierwszych rozprawach był przerażony, łamał mu się głos. Gdy dzisiaj usłyszał wyrok - 6 lat więzienia - wyglądał na kompletnie zaskoczonego i załamanego.

Prokuratura żądała dla niego 9 lat. Sąd uznał, że choć hrabia jest winny, to zasługuje tylko na 6 lat. Piotr D. do końca nie przyznawał się do winy. Twierdził, że nie ma pojęcia o heroinie w jego bagażniku.

Hrabia wpadł w marcu 2006 roku. Złapało go CBŚ na polsko-niemieckim przejściu granicznym w Jędrzychowicach. Hrabia i gang, do którego należał, byli obserwowani przez ponad rok. W sumie wiadomo, że udało im się przemycić z Ukrainy do Europy Zachodniej ponad pół tony heroiny.

Sąd uznał, że hrabia bez wątpienia należał do gangu. Nieważne, czy wiedział dokładnie, czym się zajmował. Według sądu, ważne jest, że przemycał narkotyki. "Bierna przynależność do grupy w zupełności wystarczy, aby popełnić przestępstwo. Nie trzeba wcale znać szczegółów przestępczego procederu" - argumentował sąd. To przesądziło o wyroku dla hrabiego.

To, że Piotr D. zajmował się przemytem narkotyków, było ogromnym zaskoczeniem. Piotr Andrzej Maria hrabia D. to krewny znanego aktora i dziennikarza, a także byłego współpracownika SB Wojciecha hrabiego Dzieduszyckiego. Był dziennikarzem i biznesmenem w Brazylii, w latach 90. dostał intratną posadę w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Był m.in. doradcą szefa resortu.