Po środowej bijatyce na terenie zajezdni wydawało się, że szanse na załagodzenie konfliktu zniknęły. Ochroniarze wynajęci przez prezydenta wdarli się na teren i spacyfikowali strajkujących. 14 lipca kierowcy zamknęli się bowiem w zakładzie, protestując przeciwko formie prywatyzacji firmy, która zakładała znaczną redukcję zatrudnienia.

Warunkiem powrotu do pracy miało być zagwarantowanie 20-proc. podwyżki zarobków dla każdego kierowcy i 5-letniego zatrudnienia z klauzulą 60-miesięcznej odprawy w przypadku niedotrzymania umowy. Prezydent Kielc uznał te żądania za wygórowane.

Przez kilkanaście dni autobusy nie wyjeżdżały na ulice. Kielce przed całkowitym paraliżem komunikacyjnym uratowali prywatni przewoźnicy, którzy podstawiali autobusy zastępcze.

Władze miasta odmawiały negocjacji z protestującymi, a w nocy z wtorku na środę na teren zajezdni rzuciły wynajętych ochroniarzy. Doszło do walki, w wyniku której kilkanaście osób odniosło obrażenia. Czterech mężczyzn wyprowadzonych z zajezdni twierdzi, że zostali pobici i w związku z tym złożyli skargę. Jedna osoba przebywa w szpitalu na obserwacji. Policjanci i ochroniarze przejęli zakład. Po kilku godzinach kierowcy jednak wrócili na jego teren.

W tym czasie rozpoczęła się mediacja biskupów diecezji kieleckiej. Do rozmów ze zwaśnionymi stronami zasiadł kielecki biskup pomocniczy Marian Florczyk. Rozmowy ruszyły w środę wieczorem. Wczoraj poinformowano o sukcesie.

Ustalono że MPK wznowi od 1 września lokalne przewozy i będzie jedynym przewoźnikiem w mieście. Prezydent Kielc niezwłocznie wycofa wniosek o likwidację firmy, a załoga przejmie ją jako spółkę pracowniczą, która uzyska bezwzględną większość udziałów. "Osiągnęliśmy kompromis, o jaki nam chodziło" - twierdzili wczoraj strajkujący kierowcy. I oni, i władze miasta przeprosili mieszkańców za niedogodności związane z protestem.

Wczoraj po południu w obecności ochroniarzy, policjantów, strajkujących oraz tłumu gapiów przed bramą zajezdni parafowano dokument kończący spór. Podpisy złożyli wojewoda świętokrzyski Grzegorz Banaś, prezydent Kielc Wojciech Lubawski, przewodniczący zarządu regionu świętokrzyskiego NSZZ "Solidarność" Waldemar Bartosz i lider "S" w MPK Bogdan Latosiński. Ten ostatni oraz trzej inni kierowcy kilka dni temu z rąk dyrektora MPK dostali dyscyplinarne zwolnienie z pracy za to, że nie wpuszczali członków zarządu do firmy i przez to uniemożliwiali im wykonywanie obowiązków. Zapowiedziano, że w obecnej sytuacji dyscyplinarka zostanie cofnięta.











Reklama