Wcześniej, przy barierkach zapalali znicze, które natychmiast zostały usunięte przez służby porządkowe.

Kobieta, która - jak mówiła - była pod krzyżem przez wiele dni, jest przekonana, że "tak licznie jak dotąd obrońcy krzyża już pod Pałac Prezydencki nie wrócą". "Ludzie pokazali, że są w stanie zorganizować się przeciwko tym, którzy mataczą w sprawie katastrofy smoleńskiej, ale nie będą tu przychodzić w nieskończoność" - powiedziała.

Reklama

Pozostali pod Pałacem Prezydenckim nieliczni przeciwnicy przenosin krzyża podkreślali, że "nawet najpiękniejsza tablica na budynku pałacu czy w kościele garnizonowym ich nie satysfakcjonuje". "Są miejsca, do których trzeba wracać, a takim miejscem jest właśnie krzyż pod pałacem" - mówili. Dodawali, że nawet jeśli krzyż zostanie spod Pałacu usunięty, oni poustawiają "wiele nowych krzyży, w innych miejscach".

Przed Pałacem Prezydenckim pojawiali się także turyści, którzy zatrzymywali się na chwilę, robili zdjęcia i odchodzili.

Jednocześnie można jednak usłyszeć przeciwne opinie. Są tacy, którzy wyrażają zadowolenie, że "nareszcie zrobiono porządek". Przeciwnicy pozostawienia krzyża pod Pałacem przypominają, że to nie tutaj zginął Lech Kaczyński, a więc "jeśli ktoś chce walczyć o pomnik, to powinien to robić pod Smoleńskiem".

Reklama

Grupę kilku osób spod krzyża przy Pałacu Prezydenckim w sobotę nad ranem usunęli policjanci na prośbę Biura Ochrony Rządu. Według BOR, konieczność usunięcia ich spowodowana była przygotowaniami do obchodów święta Wojska Polskiego, które w niedzielę odbyły się przed Grobem Nieznanego Żołnierza. W Biurze Prasowym Kancelarii Prezydenta PAP dowiedziała się, że nie ma obecnie planu przeniesienia krzyża.