– Może być tłoczno – przyznaje Katarzyna Dobrowolska, rzecznik prasowy Portu Lotniczego Łódź. W ciągu jednego dnia ten port może obsłużyć 2,5 tys. osób. Tymczasem przybędzie około 15 tys. pasażerów, a w ciągu całego weekendu – 30 tys. A do dyspozycji są tylko dwie bramki bezpieczeństwa i sześć stanowisk do odprawy biletowej. Pasażerowie będą musieli czekać w prowizorycznej poczekalni na zewnątrz.

Reklama

W Pyrzowicach też problem

Przedstawiciele linii lotniczych i touroperatorzy obawiają się też problemów na drugim zapasowym lotnisku w podkatowickich Pyrzowicach, chociaż port jest znacznie większy niż łódzki i czeka go znacznie mniejszy najazd dodatkowych podróżnych – zaledwie 3 tys.

– Problem może się pojawić, jeżeli zrobi się mgliście i będziemy musieli w trzy godziny przyjąć kilkanaście samolotów – mówi Cezary Orzech, rzecznik prasowy Międzynarodowego Portu Lotniczego Katowice-Pyrzowice.

Co o remoncie sądzi Przedsiębiorstwo Państwowe Porty Lotnicze, które zarządza warszawskim lotniskiem? – Nie możemy przewidzieć, czy wszystko pójdzie pomyślnie. Ale remont po prostu musi się odbyć – mówi Radosław Żuk, dyrektor biura PR firmy.

Reklama

Przypomina, że 2 tys. pasażerów zostanie odprawionych w Warszawie mimo remontu. Okęcie będzie przyjmować małe samoloty, które zabierają na pokład nie więcej niż 60 osób.

O zmianach w startach samolotów linie lotnicze informują pasażerów od dłuższego czasu. Na stronie internetowej Wizz-Air nie da się zarezerwować biletu bez potwierdzenia, że informacja o zmianie miejsca odlotu jest nam znana. W przypadku WizzAir lotniskiem zastępczym na wrześniowe weekendy jest Łódź. Z kolei LOT z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem zablokował możliwość rezerwacji biletów na loty z Warszawy w feralne wrześniowe dni. Ale część biletów została kupiona wcześniej.

Reklama



– W takich przypadkach staraliśmy się skontaktować z pasażerami. Proponowaliśmy im bezpłatną zmianę daty odlotu albo zwrot kosztów biletu – mówi Jacek Balcer. Gdyby któryś z pasażerów jednak nie dowiedział się o zmianach, linia nie zostawi go samemu sobie. – Będzie mógł przebukować bilet albo korzystając z naszych połączeń krajowych, dowieziemy go na nowe miejsce odlotu. Jeśli będzie już za późno, zapewnimy mu hotel lub zaproponujemy loty łączone na lotnisko docelowe. Oczywiście na nasz koszt – deklaruje Balcer.

Porty same sobie poradzą

Touroperatorzy od dawna zwracali się do PPL z prośbami o rozwiązania ułatwiające życie pasażerom. Sugerowali np., by podczas weekendów pracownicy warszawskiego lotniska wsparli te porty, do których zostaną przeniesione operacje.

Jednak PPL nie odpowiadał lub odpowiadał wymijająco. Podobnie zachowały się instytucje państwowe, które od dawna wiedzą o remoncie i utrudnieniach, jakie mogą czekać pasażerów. Przedstawiciele Urzędu Lotnictwa Cywilnego i Ministerstwo Infrastruktury twierdzą, że nie interweniowali, bo nikt ich o to nie prosił. Wyszli więc z założenia, że porty same poradzą sobie najlepiej.