Jednym ze zdementowanych przez prokuraturę doniesień - według słów Borkowskiego - jest m.in. informacja o ukraińskiej prostytutce, która rzekomo została zraniona bądź zabita w dniu porwania w domu Krzysztofa Olewnika. "Prokuratura twierdzi, że nie była źródłem takiego przecieku" - powiedział Borkowski.

Reklama

Media - powołując się na ostatnie ustalenia prokuratury - we wtorek podawały także, że w nocy przed porwaniem Krzysztofa Olewnika odbyły się dwie imprezy, a w jego domu być może kogoś zamordowano; śledczy z Gdańska szukają teraz zwłok tej osoby.

Borkowski, który towarzyszył w czwartek Włodzimierzowi Olewnikowi i Danucie Olewnik-Cieplińskiej w ich wizycie w prokuraturze, odnosząc się do kwestii imprez, powiedział, że "sprawa jest bardziej skomplikowana". "To nie jest ten etap, żeby można było mówić o imprezie; są pewne poszlaki, są pewne dowody, które każą wyjaśnić pewne okoliczności" - mówił. Dodał, że "pogląd o imprezie po imprezie jest zbyt daleko posunięty".

Jak poinformował Borkowski, prokuratura ma pewność, że jedna z próbek krwi znalezionych w domu Krzysztofa Olewnika pochodzi z czasu, gdy doszło do porwania. "Nie wie, do kogo ta krew należała, ta osoba nie została zidentyfikowana" - powiedział mecenas.

Reklama

Rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku prok. Krzysztof Trynka powiedział w czwartek, że wspomniane ślady krwi odkryte w domu Olewnika należą do mężczyzny.

Borkowski wyjaśnił, że oprócz wspomnianej próbki w domu Krzysztofa Olewnika zabezpieczono też ślady biologiczne (w tym także krew) innych osób, ale najprawdopodobniej nie pochodzą one z czasu, w którym doszło do porwania. "Naniesienie tych śladów biologicznych mogło być niezwiązane z porwaniem" - powiedział Włodzimierz Olewnik.

Borkowski dodał, że niebawem powinno dojść od konfrontacji pomiędzy Danutą Olewnik a policjantami, którzy w 2003 roku zabezpieczali przekazanie okupu porywaczom. "Wszystkie niezbędne formalności zostały już dopełnione" - powiedział Borkowski.

Reklama



Mecenas poinformował także, że Danuta i Włodzimierz Olewnikowie złożyli w czwartek w prokuraturze zeznania w charakterze świadków. "Pani Danuta na okoliczność dokumentów, które zostały dołączone do akt sprawy, a ma to związek z konfrontacją, a pan Włodzimierz - na okoliczność zeznań innych świadków w tej sprawie a także wyjaśniając pewne zarzuty, które się pojawiły o odwoływanie zeznań wcześniejszych, a także o niemówienie wszystkiego do końca" - mówił Borkowski.

Jak powiedział Borkowski, jego zdaniem - m.in. ze względu na ostatnie ustalenia prokuratorów - śledztwo w sprawie Krzysztofa Olewnika może potrwać jeszcze długo. "Raczej nie miesiące, a lata" - powiedział Borkowski.

Zapytany o to, czy liczne spekulacje i przecieki do mediów, które pojawiły się w ostatnim czasie w sprawie, mogą świadczyć o próbie manipulacji postępowaniem, Borkowski odpowiedział: "Ja w tej sprawie uczestniczę około sześciu lat i wiem, że kiedy pojawiały się bardzo poważne sprawy związane z oceną pracy policji bądź prokuratorów, pojawiały się wątki uboczne, próbujące to śledztwo sprowadzić na boczne tory. Tak samo to w tej chwili odbieram. Pamiętajmy, że wszystko jest przygotowane do konfrontacji z policjantami".

We wtorek gdańska prokuratura poinformowała, że próbuje ustalić tożsamość osoby, której krew znaleziono niedawno w domu Krzysztofa Olewnika. Według ustaleń śledczych, krew nie należy do żadnego z członków rodziny Olewnika ani do nikogo ze znanych uczestników spotkania, które poprzedziło porwanie. Wykluczono też, by krew mogła należeć do któregoś z ustalonych porywaczy Krzysztofa Olewnika. Śledczy sądzą natomiast, że krew znalazła się na jednym z mebli w dniu porwania Olewnika.

Portal TVN24.pl - powołując się na ostatnie ustalenia prokuratury - podał we wtorek, że w nocy przed porwaniem Krzysztofa Olewnika odbyły się dwie imprezy, a w jego domu prawdopodobnie kogoś zamordowano; śledczy z Gdańska szukają teraz zwłok tej osoby. Śledczy zwrócili się m.in. do innych prokuratur na terenie kraju, z prośbą o dane na temat niewyjaśnionych morderstw z czasu, gdy doszło do porwania Krzysztofa Olewnika.