We wtorek sejmowa komisja śledcza badająca uprowadzenie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika spotkała się na zamkniętym posiedzeniu z prokuratorami gdańskiej prokuratury apelacyjnej, prowadzącej śledztwo dotyczące niewyjaśnionych dotąd wątków tej sprawy.

Reklama

Prokuratorzy przedstawili komisji najnowsze ustalenia. Szef prokuratury Zbigniew Niemczyk nie chciał ich ujawniać. "Byłoby to z mojej strony nieprofesjonalne" - mówił, informując zarazem, że trudno jest określić termin zakończenia tego śledztwa.

Ze źródeł znających sprawę dziennikarz PAP dowiedział się, że prokuratura ma zeznania nowych świadków, którzy pomagają w ustaleniu przebiegu porwania Krzysztofa Olewnika w październiku 2001 r. Wiadomo też, że badane są różne wersje zdarzenia, sprawdzane są dotychczasowe wersje dotyczące także prawdopodobieństwa, czy rzeczywiście doszło do uprowadzenia K. Olewnika, czy też przebieg zdarzeń był inny.

Prokurator Niemczyk przyznał we wtorek, że prokuratorzy wykonują żmudną pracę, powtórzyli już około 40 czynności śledczych w samym domu Olewnika, gdzie doszło do uprowadzenia.

Szef komisji Marek Biernacki powiedział, że jednogłośnie ustalono, iż komisja zaprosi ojca Krzysztofa Olewnika, który jako pokrzywdzony chciał odnieść się do działań śledczych, ale na niejawne posiedzenie. "Nasza komisja nie może być forum, na którym ujawniano by tajemnice organów ścigania" - powiedział i podkreślił, że Włodzimierz Olewnik ma pełne prawo zorganizowania konferencji prasowej, jeśli chciałby mówić publicznie o pewnych kwestiach.

We wtorek Włodzimierz Olewnik w specjalnym oświadczeniu dla PAP odniósł się do niedawnych słów członka komisji Pawła Olszewskiego (PO), który mówił, że w prawdopodobna jest wersja, że w domu Olewnika mogły być dwie, niezależne od siebie imprezy. Poseł mówił tak po ujawnieniu, że na górnym piętrze domu odkryto ślady krwi należące do niezidentyfikowanego dotąd mężczyzny.



Reklama

Włodzimierz Olewnik, który początkowo słowa Olszewskiego uznawał za bezpodstawne, oświadczył we wtorek, że poseł mógł mieć na myśli pewien fakt mający miejsce dzień później, nie w czasie imprezy. Według ojca Krzysztofa Olewnika nazajutrz po porwaniu do domu Krzysztofa przyszli przyjaciele domu: wspólnik Krzysztofa Jacek K. i policjant Wojciech K. "być może w towarzystwie innych osób".

Na filmie nagranym przez policję Olewnik nie zauważył śladów imprezy czy konsumpcji. "Porozrzucane ręczniki, pozacierana krew i inne przedmioty, to według mnie efekt upozorowania przez powyższe osoby (Wojciecha K. i Jacka K. - PAP) mieszkania tylko po to, aby śledztwo skierować na fałszywy trop" - napisał ojciec Krzysztofa.