W skardze do REM na postawę Lichockiej jej autor, dziennikarz Piotr Rachtan, przypomniał pytanie dziennikarki do Jarosława Kaczyńskiego i Bronisława Komorowskiego, czy są zadowoleni z tego, jak funkcjonuje polskie państwo.

Reklama

Przywołała ona wtedy przykład, że "zupełnie nagle odnalazły się 63 tomy akt w sprawie morderstwa Krzysztofa Olewnika", choć jego ojciec od 2007 r. monitował na różnych szczeblach, by odnaleziono te akta i wysłał nawet pismo do premiera Donalda Tuska. "Dostałem odpowiedź, która także mnie okłamywała: żadnych nowych akt, żadnych kolejnych dokumentów pan nie dostanie, bo ich nie ma" - cytowała słowa Włodzimierza Olewnika.

Drugim przykładem podanym przez Lichocką była zapowiedź mieszkańców Sandomierza skierowania pozwu przeciw rządowi, który - ich zdaniem - zaniedbał konstytucyjny obowiązek zapewnienia im bezpieczeństwa przed powodzią. "Ci ludzie mówią: państwo źle działa, państwo jest fatalne, państwo jest słabe. Czy panowie podzielają ten pogląd, a jeżeli tak, to jakie mają zamiar podjąć działania żeby tę sytuację zmienić?" - pytała Lichocka.

W odpowiedzi udzielonej 30 września autorowi skargi członek REM Michał Bogusławski (działający z upoważnienia szefowej Rady Magdaleny Bajer) napisał: "Przytoczony fragment stenogramu potwierdza zdaniem REM wyrażoną przez pana opinię, że +zasady rzetelnego dziennikarstwa zostały złamane+, a +dziennikarz telewizji publicznej zachował się stronniczo+". "REM uznała, że zachowanie dziennikarki naruszało zapisaną w Karcie Etycznej Mediów zasadę obiektywizmu, co znaczy że autor przedstawia rzeczywistość niezależnie od swych poglądów, rzetelnie relacjonuje różne punkty widzenia" - dodał Bogusławski.

"Jestem zaskoczona i nie zgadzam się z tą oceną" - powiedziała PAP Lichocka. "Nie uważam, by zadanie pytania o stan państwa, z dwoma konkretnymi przykładami, było stronnicze" - dodała. "Czy nie należy pytać przedstawicieli państwa o jego stan" - spytała retorycznie.