NSZZ „Solidarność” zorganizował akcję protestacyjną w kilkuset hipermarketach największych sieci handlowych, takich jak Biedronka, Real czy Carrefour, z okazji Międzynarodowego Dnia Godnej Pracy.
Rozdawali ulotki
Protestujący chcieli w ten sposób zwrócić uwagę na pogarszające się warunki pracy i płacy w całym sektorze handlu w Polsce. Szczególnie na zjawisko zatrudniania pracowników sklepów na niepełne etaty, choć w rzeczywistości pracują oni w pełnym wymiarze. Mimo że ogłoszono ogólnokrajową akcję, to strajk włoski, który miał polegać na sumiennym, dokładnym i powolnym wykonywaniu obowiązków, realnie utrudnił funkcjonowanie niewielu sklepów. Dłuższe kolejki były na przykład w kilku warszawskich Biedronkach.
W większości pracownicy zdecydowali się tylko na rozdawanie klientom ulotek opisujących złe warunki pracy w sieciach handlowych.
Być może przestraszyli się prawnych konsekwencji.
– Formuła strajku włoskiego jako akcji protestacyjnej ma takie umocowanie prawne, że jeżeli pracownik będzie pracował w sposób rzeczywiście utrudniający funkcjonowanie firmy, może być pociągnięty do odpowiedzialności przez pracodawcę, łącznie z dyscyplinarnym zwolnieniem – tłumaczy mecenas Radosław Skowron, partner w kancelarii KKPW Kaczor Klimczyk Pucher Wypiór.
Oznacza to, że pracownicy hipermarketów – aby nie dać powodów pracodawcy – mogliby odręcznie wpisywać kody produktów, zamiast je skanować, ale już obsługiwanie jednego klienta przez kilkadziesiąt minut może być uznane za złamanie kodeksu pracy i ukarane przez firmę.
Ale nawet przed takimi formami sprzeciwu i utrudniania życia klientom mogą się ratować pracodawcy. – Na trzy miesiące w roku praktycznie z minuty na minutę mogą oddelegować pracownika na inne stanowisko pracy. Niepotrzebna jest na to jego zgoda, wystarczy, by to przesunięcie nie było sprzeczne z kwalifikacjami pracownika i nie powodowało obniżenia jego wynagrodzenia – dodaje mecenas Skowron.
Hipermarkety mogły więc chcących protestować kasjerów przesunąć choćby do magazynów, a na ich miejsce zatrudnić firmy zewnętrzne.
Nagłośnić problem
I tak właśnie, jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, robiły niektóre sklepy. Jednak według przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Janusza Śniadka ważniejsze niż liczba sparaliżowanych sklepów i pracowników włączonych do akcji było samo nagłaśnianie problemu łamania praw pracowniczych w handlu. – Nie urządzajmy licytacji, czy pięciu, czy dziesięciu ludzi uczestniczyło w danym sklepie w strajku, bo to jest bardzo niewymierne, niemierzalne. Mówmy o problemie – powiedział Śniadek na konferencji w Lublinie.
Kiedy strajk jest legalny?
● Strajk, czyli zbiorowe powstrzymywanie się pracowników od wykonywania pracy, jest środkiem ostatecznym.
● Nie może być ogłoszony bez wcześniejszych rokowań i mediacji z pracodawcą.
● Przeprowadza się go po wejściu w spór zbiorowy z firmą, gdy nie spełniła ona żądań reprezentacji pracowników w terminie przez nią wskazanym (nie krótszym niż trzy dni).
● W trakcie mediacji związek, może zorganizować strajk ostrzegawczy (na czas nie dłuższy niż dwie godziny.).
● Jeśli mediacje nie zakończą się porozumieniem, związki mogą ogłosić strajk. Może on być też zorganizowany bez zachowania tych zasad, gdy bezprawne działanie pracodawcy uniemożliwiło przeprowadzenie rokowań oraz w wypadku, gdy pracodawca zwolnił działacza związkowego, który prowadził z nim spór.
● Strajk zakładowy ogłasza organizacja związkowa po uzyskaniu zgody większości głosujących pracowników .