Informację tę potwierdziła przed polskimi prokuratorami jego żona Urszula. Do tej pory nie odzyskała telefonu męża.

Paweł Krajewski nie dzwonił do żony w trakcie lotu, nie wysyłał też żadnych SMS-ów. Oficer zawsze skrupulatnie pilnował, żeby wyłączyć aparat po wejściu na pokład samolotu. Jednak telefon funkcjonariusza BOR został użyty po katastrofie i był aktywny do 31 maja lub 1 czerwca. Wskazują na to billingi - zaznacza gazeta.

Reklama

Według gazety ojca Tadeusza Rydzyka, na pokładzie rządowego samolotu znajdowały się też ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa nośniki informacji. Do Polski nie wrócił m.in. stanowiący własność Sztabu Generalnego WP terminal BlackBerry, jaki miał przy sobie szef Sztabu Generalnego gen. Franciszek Gągor oraz taki sam terminal gen. Andrzeja Błasika, dowódcy Sił Powietrznych RP. Prokuratura milczy w tej sprawie.