"Rosyjski kontroler od samego początku wyrażał się bardzo dosadnie, przeklinał, by tego samolotu Tu-154 nie przyjmować. Po rozmowie z Moskwą, w których padały konkretne sugestie, doszło do wyrażenia zgody warunkowej" - mówi w wywiadzie dla Wirtualnej Polski płk Edmund Klich, szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.

Reklama

"Nie podważam większości raportu, ale nie ma w nim opisu działania rosyjskich kontrolerów. (..)Pominięto atmosferę na wieży, która była niemal identyczna jak w kokpicie. Gdyby w kabinie decyzję podejmował tylko pilot a na wieży jedynie kontroler, nie doszłoby do katastrofy, bo pilot nie próbowałby lądować, a nawet jeśli do tego by doszło, kontroler nie udzieliłby zgody. Od samego początku wyrażał się bardzo dosadnie, przeklinał, by tego samolotu nie przyjmować. Tego w raporcie nie było - powiedział Klich.

Dodał również, że ma pewne obiekcje na temat upublicznienia informacji o alkoholu we krwi gen. Błasika. "Z punktu widzenia rodziny i ogólnego moralnego odczucia, to sprawa jest bardzo poważna. Zaskoczyło mnie również to, że ujawniono głosy przerażenia pasażerów, ich krzyki. Wrażenie było okropne i uważam, że tego nie powinno się upubliczniać. Jeśli to zrobiono, powinno się już wszystko upublicznić, łącznie z przesłuchaniami" - mówił Klich.

Ujawnia też informacje na temat atmosfery w wieży kontrolerów "Tam nie będzie jakichś rewelacji. Jedynie szersze spojrzenie na to, co się działo, pogłębienie obrazu. Przekleństwa, obraz determinacji kierownika lotu, który mówi, by nie przyjmować polskiego samolotu, więc będzie można doczytać sobie pewne rzeczy" dodaje Klich.

Reklama