Joanna Szczepkowska w swoim najnowszym wpisie na Facebooku połączyła wątek polityki z duchowością. Aktorka zaczęła od osobistego wyznania: "Jest niedziela i zbliżają się święta, może dlatego chciałabym dzisiaj połączyć życie polityczne z życiem duchowym. Robiłam to już nie raz, ze względu na fakt, że stopień religijnej hipokryzji prawicowych partii, po prostu nie ma granic".
Katechizm - fundament uczciwego życia
Aktorka przypomina dalej, że została wychowana "w duchu katolickim, którego podstawą jest katechizm", a sam katechizm - jak zauważa - nawet dla wielu niewierzących stanowi fundament uczciwego życia. Wspomina też czasy PRL-u, gdy Kościół był dla wielu Polaków "namiastką niezgody z ideą narzuconą przez Związek Radziecki".
"Kościół stał się atrapą"
Z biegiem lat jej doświadczenie zaczęło jednak boleśnie rozmijać się z rzeczywistością. "W miarę dorastania zaczęła mi się rozjeżdżać idea chrześcijaństwa wpajana na religii z tym, co mogłam zaobserwować w samym Kościele" - napisała Joanna Szczepkowska. "Chrześcijaństwo samo w sobie uważam za piękną ideę, tak sam Kościół okazał się atrapą" - podkreśliła.
Joanna Szczepkowska o tym, kto "żyje po chrześcijańsku"
O samej wierze aktorka nie chce się rozwodzić, bo - jak zaznacza - "to intymna spawa". Skupia się jednak na idei chrześcijaństwa, którą opisuje jako skupioną na drugim człowieku, pomocy, wybaczeniu, miłości i tolerancji. Przywołuje przy tym słowa: "kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem". "Znam w Polsce więcej ludzi niewierzących, którzy żyją po chrześcijańsku, niż prawdziwie chrześcijańskich katolików" - napisała Joanna Szczepkowska.