Minister nie chciał ustosunkować się do ewentualnej winy rosyjskich kontrolerów i zasadności stawiania im jakichkolwiek zarzutów. Podkreślał, że decyzję z tej sprawie podejmą polscy prokuratorzy. Przypomniał, że polscy śledczy są w tej chwili w Moskwie, gdzie ustalają z Rosjanami "zakres czynności, które chcą przeprowadzić".
Podkreślił natomiast, że bezdyskusyjnie zabrakło uwzględnienia ich roli w raporcie MAK. "Nie mam żadnych wątpliwości, że kontrolerzy z wieży nawigacyjnej lotniska 'Siewiernyj' nie postępowali w zgodzie z procedurami" - powiedział.
Kwiatkowski przyznał, że istnieje teoretyczna możliwość sądzenia rosyjskich kontrolerów w Polsce. "Prawnie - oczywiście, że jest możliwość postawienia im zarzutów, ale ja podkreślam bardzo mocno: mówimy o sytuacji prawnej, a sytuację faktyczną oceniają prokuratorzy prowadzący śledztwo" - zastrzegał szef resortu sprawiedliwości.
Dodał, że czeka na informacje polskich śledczych odnośnie przekazania Polsce wraku tupolewa. "Taka jest specyfika pracy prokuratury przy wyjaśnianiu przyczyn katastrofy lotniczej, że w zakresie pracy nad wrakiem samolotu, gros pracy wykonują eksperci. Tę pracę wykonali eksperci MAK-u. Dlatego ja mam nadzieję, ale też czekam na tę informację z rozmów śledczych rosyjskich i polskich, że jest szansa na to, żeby wrak wrócił do Polski przed rocznicą katastrofy" - wyjaśniał minister.