Bazylika Mariacka w Gdańsku to największa gotycka świątynia w Europie. Znajdują się też w niej unikatowe na skalę światową średniowieczne dzieła sztuki (m.in. tablice Dziesięciorga Przykazań, rzeźba Pięknej Madonny z 1410 r.), które są pod prawną i merytoryczną opieką Muzeum Narodowego w Warszawie. Zostały w 1992 r. wypożyczone bazylice, jednak umowa wygasła już siedem lat temu. A od ponad 10 lat żaden przedstawiciel państwowych służb konserwatorskich nie miał okazji rzetelnie zbadać rękodzieł.
Muzeum podjęło więc kolejną próbę zdiagnozowania, w jakim są stanie. Komisję mieli stanowić: wicedyrektor muzeum, przedstawiciel Rady Ochrony Zabytków i zarazem Rady Powierniczej Muzeum prof. Paweł Jaskanis, zastępca głównego konserwatora muzeum i kierownik laboratorium chemicznego. – Zwróciłam się w liście do księdza infułata Stanisława Bogdanowicza, by zechciał przyjąć konserwatorów. Otrzymałam odpowiedź, że nie ma takiej potrzeby – relacjonuje dyrektor Muzeum Narodowego dr Agnieszka Morawińska.
Zadzwoniła do księdza infułata. "Usłyszałam, że jeśli przedstawiciele muzeum się zjawią, ksiądz nie będzie w stanie zapewnić im bezpieczeństwa" - tłumaczy, dlaczego zrezygnowali z wizyty w bazylice. Ksiądz Bogdanowicz tłumaczy: "Dzidami nikogo nie pogonię. Niech przyjadą, to ich osobiście jako turystów oprowadzę. Ale zabytków dotknąć nie pozwolę" - mówi „DGP”.
Dyrektor Morawińska zamierza zwrócić się o pomoc do wojewódzkiego konserwatora zabytków w Gdańsku. Kłopot w tym, że on też do dzieł jest dopuszczany na warunkach infułata. A zabytki są przenoszone. Np. tablica Dziesięciorga Przykazań zniknęła, a na jej miejscu pojawiło się epitafium smoleńskie.
Teoretycznie urzędnicy wojewódzkiego konserwatora oraz właściciel mogliby wkroczyć do kościoła pod eskortą policji, jednak nikt nie myśli o takim rozwiązaniu. "Będzie musiała powstać wspólna komisja państwa i kościoła, inaczej sprawy się nie da załatwić" - ocenia Marcin Tymiński z wojewódzkiego urzędu ochrony zabytków w Gdańsku.