Jak poinformował w niedzielę PAP rzecznik Najwyższej Izby Kontroli Paweł Biedziak, NIK bada dwa obszary. Pierwszym jest przygotowanie pilotów - kontrolerzy sprawdzają, jak w ostatnich kilku latach piloci byli szkoleni w kontekście bezpieczeństwa lotu.

Reklama

NIK sprawdza nie tylko 36. Specjalny Pułk Lotnictwa Transportowego, który zajmuje się lotami VIP-ów, ale i jednostki, z których piloci przyszli do tego pułku. Ten aspekt kontroli obejmuje także MON.

Drugi badany przez NIK obszar to przygotowanie wyjazdów. "Chcemy kompleksowo przyjrzeć się, jak wygląda system organizacji wizyt ważnych osób, czy w ogóle istnieje taki system, kto za co ponosi odpowiedzialność i jak to wyglądało na przestrzeni ostatnich pięciu lat, w tym w kwietniu 2010 r." - powiedział Biedziak.

NIK sprawdza m.in., jak wyglądało przygotowanie, kto za nie odpowiadał, jak wyglądała koordynacja tych prac, jak współdziałały kancelaria premiera, prezydenta, MSZ, BOR, policja i 36 splt.

Izba sprawdza okres od 2005 do końca 2010 r. "Nasza kontrola nie koncentruje się więc na tym konkretnym jednym wydarzeniu jak śledztwo prokuratorskie, ma raczej pomóc prokuraturze. Zawsze wysyłamy takie materiały w przypadku katastrof górniczych, czy w przypadku innych katastrof, powodzi. Nasze materiały mówią o pewnym kontekście i są jakby włączane do śledztw, które prowadzi prokuratura" - wyjaśnił Biedziak. Tego typu raport NIK opublikowała np. w styczniu - dotyczył nieprawidłowości w kopalni Wujek-Śląsk, w której we wrześniu 2009 r. doszło do katastrofy.

Nie wszystkie dokumenty z kontroli lotów najważniejszych osób w państwie zostaną przez NIK ujawnione. "Mamy świadomość, że część materiałów jest ważna także dzisiaj dla bezpieczeństwa tych osób. Te detale oczywiście zostaną przekazane posłom w formie dokumentów niejawnych, będzie można się z nimi zapoznać w kancelarii tajnej w Sejmie. Natomiast generalne wnioski, także dotyczące tego, co potem szczegółowo jest utajnione, opis problemów, znajdą się w jawnym raporcie" - zapowiedział Biedziak.

Kontrola lotów VIP-ów, podobnie jak wszystkie prowadzone przez Izbę, dotyczy przede wszystkim dokumentów. Kontrolerzy mogą też prowadzić przesłuchania. Zespół zajmujący się tym zagadnieniem składa się z kilkunastu specjalistów, w razie potrzeby angażuje się więcej osób.

Reklama



Pytany, czy zakres kontroli nie jest za szeroki, Biedziak odpowiedział: "Badamy konkret, mianowicie organizację wyjazdów lotniczych, przede wszystkim zagranicznych, ale także krajowych, ważnych osób w państwie".

Obecnie kontrola, choć rozpoczęła się jesienią ub.r., jest wciąż w fazie początkowej. Zbierane są materiały, na podstawie których powstaną protokoły. Potem kontrolowani będą mogli wnieść swoje zastrzeżenia, które następnie będą rozpatrywane przez NIK. "Mówiąc obrazowo, jeszcze trwa zbieranie materiałów, które posłużą NIK do napisania wystąpień do kontrolowanych" - powiedział Biedziak.

Pytany, kiedy można spodziewać się zakończenia badania, Biedziak nie potrafił odpowiedzieć. "Tak wiele podmiotów jest kontrolowanych, że trudno zakreślić ramy czasowe" - tłumaczył. Według IAR, która w niedzielę napisała o kontroli, wyniki będą znane pod koniec obecnego lub na początku przyszłego roku.