Był to jeden z ostatnich świadków w procesie, w którym oskarżonymi jest troje lekarzy ze szpitala aresztu śledczego przy ul. Montelupich w Krakowie. Prokuratura zarzuciła im niedopełnienie obowiązków i narażenie rumuńskiego aresztanta na niebezpieczeństwo utraty życia lub nieumyślne doprowadzenie go do śmierci.
33-letni Crulic we wrześniu 2007 r. trafił do krakowskiego aresztu jako podejrzany o kradzież sędziemu portfela i pieniędzy z bankomatu. W areszcie odmówił przyjmowania jedzenia i 18 stycznia 2008 r. zmarł w szpitalu na zapalenie płuc i mięśnia sercowego "w wyniku wielonarządowej niewydolności organizmu spowodowanej długotrwałą głodówką".
Crulic został przewieziony ze szpitala w areszcie do szpitala MSWiA 17 stycznia 2008 roku; następnego dnia zmarł. Lekarz Piotr P. widział go rano w dniu śmierci. "Był wyniszczony, ale wydolny oddechowo i krążeniowo, w logicznym kontakcie, jego życie nie było zagrożone" - zeznał we wtorek przed sądem.
Sąd odczytał zeznania tego świadka, złożone w toku śledztwa, z których wynikało, że chory trafił do szpitala "w stanie agonalnym", "był umierający", a "zaburzenia w wyniku głodówki były nieodwracalne" i "musiały doprowadzić do zgonu".
Pytany o sprzeczności w zeznaniach świadek podtrzymał swoje wtorkowe zeznania i wyjaśnił, że trzy lata temu użył "zbyt drastycznego sformułowania", bo w rzeczywistości pacjent nie był w stanie bezpośredniego zagrożenia życia.
Na wniosek obrońcy jednego z oskarżonych sąd dopuścił dowód z opinii biegłych z Zakładu Medycyny Sądowej w Krakowie, sporządzonej na potrzeby postępowania dyscyplinarnego prowadzonego przeciwko lekarzom przez Okręgową Izbę Lekarską. Jak poinformował PAP mec. Zbigniew Kubicki, jest ona korzystna dla oskarżonych. Na następnej rozprawie pod koniec czerwca sąd przesłucha lekarzy, wydających tę opinię.
Prawdopodobnie wtedy nastąpi zamknięcie przewodu sądowego. Prowadzący śledztwo w tej sprawie i występujący przed sądem jako oskarżyciel publiczny prok. Piotr Kosmaty powiedział PAP, że nie będzie składał nowych wniosków dowodowych w sprawie, ponieważ - zdaniem urzędu prokuratorskiego - uzyskana w toku śledztwa opinia biegłych ze Śląskiego Uniwersytetu Medycznego jest pełna i wyczerpująca.
Biegli ci uznali, że jeszcze w grudniu 2007 r. mężczyznę można było uratować przez przymusowe leczenie, natomiast od 3 stycznia 2008 r. był w bezpośrednim zagrożeniu utraty życia. Swoją opinię potwierdzili osobiście podczas poprzedniej rozprawy.
Oskarżeni lekarze nie przyznali się do winy.