Sztandarowa inwestycja na Euro, według renomowanej firmy audytorskiej EC Harris, będzie gotowa dopiero na przełomie lutego i marca 2012 r. Planowo stadion miał być oddany w czerwcu 2011 r.
Między inwestorem, którym jest Narodowe Centrum Sportu, a wykonawcą (konsorcjum Alpine Bau, PBG i Hydrobudowa) trwa ostry spór, kto jest winny opóźnienia. Stawką są gigantyczne kary, a z drugiej strony kariery szefostwa NCS.
Ukończona bryła stadionu opleciona siatką w biało-czerwonych barwach robi imponujące wrażenie, podobnie jak wizyta na trybunach, gdzie robotnicy montują już krzesełka. – Ale stadion to także tysiące kilometrów instalacji sanitarnej, elektrycznej i teletechnicznej. Tu natknęliśmy się na najpoważniejsze problemy, one są przyczyną opóźnienia – przyznaje w rozmowie z „DGP” przedstawiciel konsorcjum.
Stadion został zaprojektowany przez pracownie JSK, GMP i Schlaich, a przetarg na budowę wygrało konsorcjum austriackich i polskich firm. Kontrakt jest wart 1,5 mld zł. Szczegółowe klauzule przewidują gigantyczne kary za spóźnienia – nawet do miliona złotych dziennie. Nic dziwnego, że obie strony nabrały wody w usta.
Reklama
Według naszych informacji w ubiegłym tygodniu rozpoczęła się seria burzliwych spotkań między NCS a wykonawcą. Ten ostatni przedstawił raport zewnętrznej firmy audytorskiej EC Harris, która przeanalizowała stopień zaawansowania budowy. Wynika z niego, że przyczyną są błędy w projektach instalacji sanitarnych, elektrycznych i transformatorów oraz instalacji agregatów prądowych. Wykonawca obarcza winą NCS, które nie dostarczało projektów lub przekazywało je z opóźnieniem. Uważa, że to daje mu podstawę do zmiany terminu realizacji.
Pracownicy budowy opowiadają nam, że dwóch trafostacji w projekcie w ogóle nie było. To oznacza, że projektant pomylił się z oszacowaniem poboru mocy o tyle, ile potrzebuje kilka nowoczesnych biurowców. Projekt nie uwzględniał również zasilania do 6 serwerowni. W sumie nie ujęto w nim kilku tysięcy otworów, przez które miały przechodzić kable.
NCS nie chce komentować naszych informacji. – Generalny wykonawca ma umowę, która zobowiązuje go do ukończenia stadionu w terminie do 30 czerwca. Potwierdzam, że trwały i trwają rozmowy z wykonawcą, który chce wprowadzić różne zmiany – mówi rzecznik NCS Daria Kulińska.
Rozmawialiśmy wczoraj z jednym z szefów pracowni projektowej, który prosił nas o anonimowość: – Wykonawcy na całym świecie mają dwie wymówki: pogodę i wady projektowe. Tymczasem wygrywając przetarg, podpisali się również pod projektami, więc niech teraz nie szukają winnych. Centrum Informacyjne Rządu zapewniło nas wczoraj, że monitoruje postęp prac i „budowa stadionów jest bardzo zaawansowana”.
Niezależnie od tego, na kogo spadnie wina i odpowiedzialność finansowa, przesądzone zdają się losy pięciu dużych imprez, które jeszcze w tym roku miały się odbyć na stadionie. W tym hitowego meczu reprezentacji Polski i Niemiec. Formalnie stadion będzie nadal placem budowy i imprezy odbędą się, jeśli warunkowe zgody wydadzą policja i straż pożarna. Zapewne jednak nie zdecydują się na to ryzyko, podobnie jak postąpiono z Baltic Areną.