Na poniedziałkowej konferencji prasowej w Warszawie GIODO Wojciech Wiewiórowski zastrzegł jednak, że nieprawidłowości nie były na tyle poważne, by przerwać spis.
Kontrola GIODO wykazała, że jeśli ktoś niepowołany znał takie dane jak NIP czy PESEL danej osoby, mógł poznać jej adresy zamieszkania i zameldowania, a w wypadku szerszej wersji spisu - także dane osób mieszkających pod tym samym adresem. Ofiarami takich działań mogły zostać np. osoby z kierownictwa partii politycznych, bowiem ich dane są ujawnianie w sprawozdaniach tych ugrupowań.
Kontrola w GUS była zaplanowana od ub.r., ale przed jej rozpoczęciem do GIODO trafiały też skargi dot. tzw. samospisu internetowego. Chodziło w nich o możliwość podszycia się pod jakąś osobę i zalogowania się do systemu, a także zdobycia informacji nt. osób mieszkających pod tym samym adresem. W kwietniu Wiewiórowski oceniał, że nie są to sygnały, które mówiłyby o generalnym zagrożeniu dla systemu.
Spis powszechny rozpoczął się 1 kwietnia. Od tego dnia do 16 czerwca można spisać się samemu przez internet. Od 8 kwietnia spis przeprowadzają także ankieterzy telefoniczni oraz rachmistrze spisowi, którzy prowadzą bezpośrednie rozmowy z obywatelami. Jedni i drudzy skończą zbieranie danych 30 czerwca.