Rzecznik dyscyplinarny ORA w Gdańsku Jakub Tekieli powiedział we wtorek PAP, że w tym tygodniu zamierza podpisać wniosek swojego zastępcy - tak, aby w przyszłym tygodniu sprawa mogła trafić do adwokackiego sądu dyscyplinarnego.
Dodał, że na obecnym etapie rzecznik dyscyplinarny nie precyzuje rodzaju kary, jaka ma być wymierzona Dubienieckiemu. Stanie się to dopiero pod koniec postępowania dyscyplinarnego przed sądem. Adwokatowi grozi od upomnienia do usunięcia z zawodu.
O wniosku o ukaranie Dubienieckiego poinformowała TVN24.
"Nie znam treści wniosku rzecznika dyscyplinarnego i stawianych mi zarzutów. Jeśli sprawa trafi do sądu, może wówczas będzie czas na komentarz. Dziwi mnie tylko ten kompletnie nieuzasadniony rozgłos, jaki towarzyszy tej sprawie" - powiedział PAP Marcin Dubienecki.
Wszczęte na początku marca przez rzecznika dyscyplinarnego ORA postępowanie dotyczyło dwóch wypowiedzi Dubienieckiego dla mediów. Dziennikarka "Polityki" miała usłyszeć od męża Marty Kaczyńskiej, że to, czy będzie on prowadził swoją kancelarię z panem M., czy z gangsterem "Słowikiem", to jest jego prywatna sprawa.
Natomiast dziennikarzom tytułu "Polska Dziennik Bałtycki" Dubieniecki - pytany o spółkę ze skazanym za wyłudzenie Adamem S., którego ułaskawił prezydent Lech Kaczyński - miał powiedzieć m.in.: "Jakby pan do mnie przyszedł do kancelarii i poprosił o komentarz, to dostałby pan w dziób za takie pytanie i za czelność, że pan do mnie dzwoni". Dopytywany dalej, wulgarnie zakończył rozmowę: "niech się pan odp...". Zapis tej ostatniej rozmowy dziennikarze przekazali gdańskiej ORA