Stan zdrowia gen. Wojciecha Jaruzelskiego uniemożliwia sądzenie go za wprowadzenie stanu wojennego w 1981 r. Dlatego Sąd Okręgowy w Warszawie wyłączył b. szefa WRON z tego trwającego od września 2008 r. procesu, który potoczy się dalej bez niego. Z tego samego powodu w początkach lipca br. 88-letniego Jaruzelskiego wyłączono z toczącego się przed tym sądem procesu o "sprawstwo kierownicze" zabójstwa robotników Wybrzeża w grudniu 1970 r.

Reklama

Decyzję podjął w poniedziałek sąd prowadzący proces ws. stanu wojennego, po zapoznaniu się z wynikami nowych kompleksowych badań Jaruzelskiego w zakładzie medycyny sądowej (jest po zabiegach onkologicznych; ponownie przebywa w szpitalu). Według poprzednich zaleceń lekarzy Jaruzelski mógł być sądzony tylko raz w tygodniu i jedynie przez 2 godziny. Nowa opinia lekarzy z czerwca głosi, że nie będzie on zdolny do udziału w procesie przez rok, z powodu m.in. chemoterapii.

Obrońca Jaruzelskiego mec. Mariola Kucińska-Teklińska powiedziała sądowi, że wobec tej opinii powinna wnosić o wyłączenie go z procesu i zawieszenie jego sprawy - jak chce on sam - ale alternatywnie wniosła też o odroczenie procesu na pięć miesięcy i zorientowanie się, czy jego zdrowie się nie polepszyło. Prokurator z katowickiego IPN Marzena Matysik-Folga nie złożyła żadnego wniosku ws. opinii lekarzy, pozostawiając wniosek obrony do uznania sądu. Sąd zdecydował zawiadomić Prokuratora Generalnego, że prokurator nie zajęła merytorycznego stanowiska.

W postanowieniu o wyłączeniu Jaruzelskiego sędzia Ewa Jethon podkreśliła, że powodem decyzji jest opinia lekarzy i fakt, że nie zgadza się on, by rozprawy prowadzić pod jego nieobecność. Po upływie okresu niezdolności do udziału w sprawie sąd zwykle zarządza ponowne badania. Jeśli stan Jaruzelskiego poprawi się, będzie sądzony oddzielnie; jeśli nie - nigdy już nie zasiądzie na ławie oskarżonych.

Reklama



Zdaniem IPN małe są szanse, by Jaruzelski kiedykolwiek wrócił na salę sądu. Prok. Matysik-Folga powiedziała PAP, że wyłączenie jego sprawy oznacza, iż sąd w wyroku odniesie się do zachowań tylko tych oskarżonych, którzy pozostali w procesie. Pytany o sens prowadzenia procesu o stan wojenny bez głównego oskarżonego, b. I sekretarz Stanisław Kania (jedyny podsądny, który tego dnia stawił się w sądzie) powiedział PAP, że "sądzeni są ludzie, a nie stan wojenny".

W poniedziałek sąd kontynuował proces, m.in. odczytał zeznania złożone w domach - z powodu złego zdrowia - przez wcześniej wyłączonych z procesu b. szefa MON Floriana Siwickiego i b. członka Rady Państwa Emila Kołodzieja. Sąd zobowiązał też IPN, by do akt sprawy dołączył ujawnione niedawno materiały NATO ws. stanu wojennego. Proces odroczono do 11 października.

Reklama

W kwietniu 2007 r. pion śledczy IPN z Katowic oskarżył dziewięć osób - członków władz i Rady Państwa PRL, która formalnie w nocy z 12 na 13 grudnia 1981 r wprowadziła stan wojenny i wydała odpowiednie dekrety. Po wyłączeniu przez sąd spraw czterech oskarżonych do oddzielnych postępowań oraz śmierci dwojga innych, w procesie zostało troje podsądnych.

83-letni Stanisław Kania i b. szef MSW 85-letni gen. Czesław Kiszczak odpowiadają za udział w "związku przestępczym o charakterze zbrojnym", który na najwyższych szczeblach władzy PRL przygotowywał stan wojenny (grozi za to do 8 lat więzienia). B. członkini Rady Państwa 81-letnia Eugenia Kempara ma zarzut przekroczenia uprawnień przez głosowanie za dekretami o stanie wojennym - wbrew konstytucji PRL, bo podczas sesji Sejmu (kara do 3 lat więzienia).

Były I sekretarz PZPR, b. premier, b. szef MON i b. szef Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego gen. Jaruzelski ma zarzut kierowania tym "związkiem przestępczym " (kara do 10 lat więzienia) oraz podżegania członków Rady Państwa do przekroczenia ich uprawnień. Zarzuty przedawniają się w 2020 r.

Zgodnie z wytycznymi Sądu Apelacyjnego w Warszawie z 2008 r., który uchylił wtedy decyzję sądu okręgowego o zwrocie sprawy do IPN, sąd nie zajmuje się "oceną merytorycznej zasadności wprowadzenia stanu wojennego", lecz "prawnymi aspektami zachowań przypisywanych oskarżonym".

Oni sami twierdzą, że działali w stanie "wyższej konieczności" wobec groźby sowieckiej interwencji. W grudniu 1981 r. nie było takiej groźby, a państwa Układu Warszawskiego uznały, że sprawa leży w wyłącznej gestii władz PRL - replikuje IPN. Odpierając zarzut jako absurdalny, Jaruzelski ironizował, że oznacza on, iż można być "i legalną władzą, i nielegalną organizacją". Oddzielnie toczy się proces 93-letniego Emila Kołodzieja, którego sprawę wyłączono z powodu złego zdrowia.