Kary 25 i 15 więzienia wymierzył w poniedziałek Sąd Okręgowy w Krośnie (Podkarpackie) dwóm młodym mężczyznom za brutalne zabójstwo starszej kobiety. Ich dwaj znajomi otrzymali kary ograniczenia wolności za pomoc w ukryciu zwłok. Wyrok nie jest prawomocny. Na surowszą karę sąd skazał 22-letniego Tomasza Niziołka, którego sąd uznał za głównego sprawcę zabójstwa. Miał on bić kobietę, kopać ją i brutalnie pokaleczyć odłamkiem szkła. Drugi z oskarżonych 24-letni Grzegorz Stasiowski otrzymał karę 15 lat pozbawienia wolności. Zdaniem sądu jest on współodpowiedzialny zabójstwa.
Sąd zezwolił na ujawnienie pełnego nazwiska tych mężczyzn. Mają oni także wypłacić po 50 tys. zł zadośćuczynienia dla każdego z trojga dzieci ofiary. Wraz z nimi na ławie oskarżonych zasiadło jeszcze dwóch młodszych mężczyzn: Paweł L. i Emil L., którym prokuratura zarzuciła pomoc w ukryciu zwłok. W chwili popełnienia przestępstwa nie mieli oni ukończonych 17 lat. Im sąd wymierzył kary ograniczenia wolności na okres 12 miesięcy i przepracowania w tym czasie 40 godzin miesięcznie na cele społeczne.
W uzasadnieniu wyroku sędzia Leszek Gradias podkreślał, że w każdej chwili można było przerwać to zdarzenie i uniknąć śmierci kobiety. Wystarczyło tylko, aby Stasiowski powiedział "dość". Sąd wyjaśnił także, że kary wymierzone głównym oskarżonym są niższe od tych, o jakie wnosiła prokuratura i oskarżyciele posiłkowi, ponieważ zabójstwa nie dokonano "z zamiarem bezpośrednim", nie było także planowane. W przypadku Niziołka sąd wziął także pod uwagę jego młody wiek i to, że w początkowej fazie śledztwa przyznał się do zarzucanego mu czynu.
W mowach końcowych prokurator Grażyna Krzyżanowska zażądała dla Niziołka dożywotniego więzienia, a dla Stasiowskiego - 25 lat pozbawienia wolności. Natomiast pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych, czyli rodziny zabitej kobiety, uznał obu mężczyzn za jednakowo winnych i dla obu chciał dożywotniego pozbawienia wolności. Obrońcy wnioskowali o nadzwyczajne złagodzenie kary.
W przypadku Pawła L. i Emila L. wymierzone kary pokrywają się z wnioskami prokuratury. Proces rozpoczął się w lutym br. Po czterech miesiącach, 13 czerwca, sąd zamknął przewód sądowy, ale tydzień później wznowiono proces. Powodem wznowienia procesu była konieczność uzupełnienia materiału dowodowego. Chodziło m.in. o uściślenie wyników analizy połączeń telefonicznych oskarżonych oraz przesłuchanie jeszcze jednego świadka.
Do zabójstwa doszło w marcu 2008 roku w Jaśle. Oskarżeni zaczepili ponad 60-letnią Bronisławę R., gdy szukała w śmietniku puszek. Według oskarżenia Niziołek uderzył ją pięścią w twarz, a później rozbitą butelką zadał jej cios w brzuch. Nieprzytomną kobietę mężczyźni wciągnęli do bagażnika samochodu Stasiowskiego i wywieźli na Cmentarz Ofiar Terroru Hitlerowskiego w Warzycach.
Żyjącą jeszcze ofiarę wepchnęli do grobowca, a następnie Niziołek kawałkiem szkła z rozbitego znicza usiłował podciąć jej gardło. Wetknął jej także odłamek szkła do ust i nadepnął jej butem na twarz. Jej ciało zostawili w grobowcu. Kobieta zmarła w wyniku odniesionych obrażeń. Następnego dnia sprawcy ponownie przyjechali na cmentarz, aby lepiej ukryć zwłoki. Do pomocy zabrali ze sobą dwóch pozostałych oskarżonych.
Sekcja zwłok wykazała liczne obrażenia, m.in. złamanie kości twarzy, żuchwy, nosa oraz rany cięte i kłute szyi, tarczycy, gardła. Zaginięcie Bronisławy R. zgłosiła jej rodzina; kobieta była poszukiwana około roku. Na jej ciało natknięto się przypadkiem, gdy jeden z odwiedzających cmentarz zauważył, że płyta nagrobna jest naruszona. Oskarżonych zatrzymano w lutym 2010. Początkowo wszyscy przyznali się i złożyli wyjaśnienia. Jednak później Niziołek odwołał je i obciążył winą Stasiowskiego. Ponadto utrzymywał, że pierwszej wersji zdarzeń nauczyli go policjanci.