Pięcioosobowy zespół z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych bada incydent, do którego doszło we wtorek na lotnisku Warszawa-Okęcie. Na pierwszy rzut oka samolot po lądowaniu "na brzuchu" nie wygląda na bardzo uszkodzony - powiedzieli PAP członkowie komisji.Jak powiedział PAP we wtorek wieczorem wiceprzewodniczący PKBWL Maciej Lasek komisja zakończyła oględziny kabiny, zabezpieczyła rejestratory pokładowe - rozmów, parametrów lotu i szybkiego dostępu, pomogła policji w przeprowadzeniu jej oględzin oraz zabezpieczyła dokumentację operacyjną i techniczną. "Będziemy ustalali dalszy plan, związany z podnoszeniem samolotu i transportem do hangaru" - powiedział Lasek, który uczestniczył w pracach na Okęciu.
Według komisji jest za wcześnie, by mówić o wstępnych przyczynach zdarzenia. "Generalnie wiadomo, że przyczyną jest prawdopodobnie niesprawność układu hydraulicznego, ale to jest skutek czegoś innego. Przyczyna musi być bardziej szczegółowa" - wyjaśnił w rozmowie z PAP przewodniczący komisji Edmund Klich, który jednak nie brał udziału w pracach komisji na lotnisku. "W tej chwili najważniejsze jest podniesienie samolotu, odblokowanie lotniska. Myślę, że to może potrwać jeszcze ładnych parę godzin. Nie jestem nawet w stanie podać jakiegoś przypuszczalnego terminu" - powiedział Lasek.
Przed komisją teraz odczytanie i analiza zapisów rejestratorów, a także analiza dokumentacji technicznej i, po przetransportowaniu samolotu do hangaru, oględziny instalacji maszyny, szczególnie podwozia. "Dopiero na tej podstawie będziemy mogli postawić jakieś hipotezy, co się stało" - podkreślił wiceprzewodniczący PKBWL. W jego ocenie samolot "na pierwszy rzut oka nie wygląda na bardzo uszkodzony". Jednak, jak podkreśla Lasek, maszynę czekają dopiero dokładniejsze oględziny w hangarze. Na razie komisja zastanawia się, jak zakwalifikować wtorkowe zdarzenie na Okęciu. "Po analizie uszkodzeń samolotu będziemy mogli powiedzieć, czy to jest wypadek, czy to jest poważny incydent" - powiedział Lasek.
Zadaniem komisji jest ocena zabezpieczenie lotniska i pracy służby ruchu lotniczego oraz zbadanie działań załogi stanu technicznego samolotu. O sytuacji komisja została powiadomiona, zanim samolot wylądował, dlatego przystąpiła do pracy w kilkadziesiąt minut po ewakuacji pasażerów. Komisja jest zobowiązana do wydania raportu pośredniego po miesiącu. "Myślę, że więcej danych będzie wcześniej. Jednak nie mogę określać tego terminu" - powiedział PAP Klich.
Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych, usytuowana przy ministrze infrastruktury, bada wszystkie wypadki i poważne incydenty lotnicze, do jakich doszło na terenie Polski w lotnictwie cywilnym. Komisja ma ustalać ich przyczyny i okoliczności, nie orzeka co do winy i odpowiedzialności, natomiast na podstawie wyników badań proponuje odpowiednie środki dla zapobiegania wypadkom w przyszłości. Raporty i zalecenia komisji stanowią podstawę do podjęcia przez prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego decyzji ws. podjęcia działań profilaktycznych.