Większość interwencji strażaków miała miejsce w nocy. W sobotę było spokojniej. W województwach najbardziej dotkniętych żywiołem (Małopolskie, Podkarpackie, Dolnośląskie, Opolskie i Śląskie) średnio straż od rana do popołudnia była wzywana kilka razy.

Reklama

W nocy z piątku na sobotę straż w tych województwach wyjeżdżała średnio po kilkadziesiąt razy. "Najwięcej interwencji było w województwie śląskim i w małopolskim. Łącznie w tych dwóch województwach było ok. 330 interwencji. W tych dwóch województwach cztery osoby zostały ranne. Jedna uderzona konarem drzewa, a pozostałe fragmentami konstrukcji budynków. W jednym przypadku był to komin. To nie są na tyle poważne obrażenia, by życie którejkolwiek z tych osób było zagrożone. Ucierpiało 65 budynków" - powiedział PAP Frątczak.

W całej Polsce, jak dodał, połamanych zostało kilkaset drzew, uszkodzonych lub zniszczonych kilkanaście samochodów i billboardów.

Z danych, jakimi dysponuje straż pożarna, na Podkarpaciu i w Małopolsce na skutek nocnej wichury prądu zostało pozbawione ok. 5 tys. domów. Nie ma natomiast informacji o zablokowaniu jakichkolwiek większych dróg. "To wszystko było usuwane na bieżąco" - powiedział rzecznik.

Frątczak poinformował ponadto, że noc z soboty na niedzielę powinna być spokojniejsza, prognozy pogody są bowiem uspokajające. "Tak silnego wiatru już synoptycy nie przewidują. Przewidują w niektórych częściach kraju wiatr, którego prędkość będzie dochodzić w porywach do 70 km na godzinę. Tak ma być przez dzisiejszą noc i jutrzejszy dzień" - wyjaśnił rzecznik i przypomniał, że w nocy z piątku na sobotę na Podhalu prędkość wiatru dochodziła nawet do 140 km na godzinę i tam odnotowano największe zniszczenia.