Kolejarskie związki zawodowe zapowiedziały strajk ostrzegawczy na piątek między godz. 7 a 9 rano.
Szef spółki Jakub Karnowski jest zaskoczony decyzją o proteście. Przypomniał, że kierownictwo PKP zamierzało przeprowadzić w piątek kolejną rundę negocjacji o ulgach na bilety dla kolejarzy. Tymczasem kolejarskie związki zapowiedziały na ten dzień strajk. Zdaniem ministra Nowaka, rozmowy ze związkowcami są prowadzone "pod presją pistoletu przyłożonego do skroni".
Powód do protestu mają tylko pasażerowie - uważa Nowak.
Prezes Karnowski prosił związkowców o rezygnację ze strajku lub jego przesunięcie na późniejsze godziny. Gdyby jednak do niego doszło, to PKP postara się złagodzić jego skutki dla pasażerów. Będzie to jednak trudne, bo kierownictwo spółki jest zaskoczone decyzją o strajku.
Karnowski powiedział dziennikarzom, że ulgi dla kolejarzy na przejazdy drugą klasą zostaną utrzymane, a nawet rozszerzone. Ulgę na przejazdy pierwszą klasą trzeba będzie natomiast wykupić. Nowak z kolei uważa, że podwyżki w wysokości 720 zł, których związkowcy żądają jako rekompensatę za utratę ulg, są irracjonalne i "kompletnie wykończą firmę".
Prezes PKP SA podkreślił, strajk będzie oznaczał dalszy spadek zaufania pasażerów do kolei w sytuacji, gdy coraz mniej ludzi jeździ pociągami.
W ub. roku, w czasie kryzysu ekonomicznego dostali średnio 250 zł podwyżki, teraz chcieliby jeszcze 720 zł w zamian za te ulgi. Nie można stawiać absurdalnych żądań - twierdzi Nowak. - Najwyższy czas zerwać z PRL-owskimi przyzwyczajeniami i żywą skamieliną w PKP - dodał.