Sąd Najwyższy ujawnił część uzasadnienia orzeczenia, w którym odrzucił wniosek o kasację złożony przez prokuratora generalnego Andrzeja Seremeta na wniosek Instytutu Pamięci Narodowej.
Tomasz Turowski przez lata pracował w służbach specjalnych PRL, działając m.in. w Watykanie i Paryżu. W 1990 roku, po pozytywnej weryfikacji, rozpoczął pracę w MSZ. Był ministrem pełnomocnym ambasady polskiej w Moskwie i ambasadorem na Kubie. Na emeryturę przeszedł w 2007 roku, ale pozostał współpracownikiem Agencji Wywiadu. I wtedy zaczęły się jego kłopoty lustracyjne.
W oświadczeniu lustracyjnym w 2009 roku napisał on, że nie był współpracownikiem wywiadu PRL. Sąd Najwyższy, podobnie jak sąd II instancji, uznał, że miał on prawo napisać nieprawdę, ponieważ znalazł się w sytuacji kolizji obowiązków. Z jednej strony powinien napisać prawdę w oświadczeniu lustracyjnym. Z drugiej jednak, jako pracownik, a potem współpracownik Agencji Wywiadu, nie mógł tego zrobić, ponieważ mogłoby to narazić i jego, i osoby z nim współpracujące. Sąd Najwyższy uznał więc, że Turowski musiał poświęcić jedne przepisy dla zachowania innych.
Orzeczenie zamyka tę sprawę.